Mecz ćwierćfinału ORLEN Pucharu Polski trafieniem rozpoczęli gospodarze po celnym rzucie Michała Daszka. Następnie atak zabrzan zakończył się niepowodzeniem, karę dwóch minut otrzymał Adam Wąsowski, a bramkę dla Nafciarzy dołożył Tin Lucin. W końcu jednak bramkę dla zabrzan zdobył Lukas Morkovsky. Gospodarze jednak kontrolowali wynik do siódmej minuty, uciekając na dwa trafienia. Wtedy jednak zabrzanie wrzucili drugi bieg i po świetnej grze Rennosuke Tokudy, Dimy Ilchenki i Patryka Mauera Górnik wyszedł na prowadzenie 6:5. Gospodarze nie potrafili znaleźć drogi do bramki rywali. W przeciwieństwie do zabrzan, którzy coraz śmielej rozgrywali piłkę i rozbudowywali prowadzenie. Ostatecznie pierwszą połowę Górnik wygrał aż 14:10.
Gospodarze odrobili jednak lekcję w szatni i zaliczyli fantastyczny początek. Zaliczyli aż 11 bramek z rzędu, na które tylko raz z rzutu karnego odpowiedział Dmytro Artemenko. Z 14:10 zrobiło się nagle 21:15. Co więcej, Trójkolorowi stracili Dmytro Ilchenkę wykluczonego czerwoną kartką, a po chwili musieli radzić sobie w podwójnym osłabieniu, bo przez dwie minuty odpoczywać miał Damian Przytuła. I choć Trójkolorowi w końcu złapali rytm, to jednak bramkarz gospodarzy wciąż grał fantastyczne zawody i nie udało się zmniejszyć strat. Ćwierćfinał zakończył się wygraną Wisły 27:20.