Pierwsza połowa rewanżowego meczu pomiędzy Górnikiem Zabrze a Azotami-Puławy miała spokojny przebieg, w którym dominowały przede wszystkim zmagania defensywne obu drużyn. Strzelanie rozpoczęło się dopiero w trzeciej minucie – wcześniejsze próby obu drużyn skutecznie neutralizowali bramkarze. Kacper Ligarzewski w bramce Trójkolorowych popisywał się znakomitymi interwencjami, a Tsintsadze z Puław obronił rzut karny, co dodatkowo podniosło temperaturę spotkania.
Pierwsze trafienie zaliczył Dan Emil Racotea, dając Górnikowi prowadzenie, ale gospodarze odpowiedzieli szybką kontrą. Mimo to, to drużyna Trójkolorowych narzuciła tempo gry, pokazując żelazną defensywę i skuteczność w ataku. Dzięki temu Górnik wyszedł na prowadzenie 3:1, które utrzymywało się przez kilka minut dzięki kolejnym świetnym interwencjom Ligarzewskiego. Dopiero w dziewiątej minucie padła piąta bramka, a Trójkolorowi prowadzili już 4:1.
Choć Górnik stwarzał sobie kolejne szanse, w tym dwa rzuty karne, nie udało się ich zamienić na bramki – Tsintsadze był nie do pokonania na linii siódmego metra. Mimo to, Trójkolorowi świetnie rozegrali ataki pozycyjne, które pewnie kończyli Paweł Krawczyk oraz Nicola Ivanović. Dzięki ich skuteczności w piętnastej minucie Górnik prowadził już 8:4.
Gra zaczęła nabierać dynamiki – obie drużyny zaczęły szybciej wymieniać ciosy, a liczba bramek rosła. Trójkolorowi, utrzymując wysoką jakość gry, w 20. minucie prowadzili 13:8. Trener Azotów, widząc wzrastającą przewagę Górnika, poprosił o czas. Po przerwie gospodarze zdołali znaleźć sposób na obronę gości, ale wtedy znowu na wysokości zadania stanął Ligarzewski, który po raz kolejny uratował swoją drużynę.
W końcówce pierwszej połowy Górnik nie był w stanie powiększyć przewagi, ale kontrolował przebieg meczu. Ostatecznie Trójkolorowi zeszli na przerwę z prowadzeniem 18:14.
Druga połowa spotkania pomiędzy Górnikiem Zabrze a Azotami-Puławy była pełna emocji, walki i spektakularnych zwrotów akcji. Już od pierwszych minut po przerwie Azoty-Puławy rzuciły się do odrabiania strat, broniąc dwie próby Górnika i zmniejszając przewagę Trójkolorowych. Na odpowiedź zabrzan nie trzeba było długo czekać – Krzysztof Komarzewski popisał się skutecznym rzutem, a chwilę później przechwycił piłkę i zakończył kontratak, ponownie zwiększając przewagę.
W bramce gospodarzy świetnie spisywał się Bartosz Borucki, który pojawił się na parkiecie po przerwie. Dzięki jego interwencjom Azoty zmniejszyły prowadzenie Górnika do dwóch bramek. Jednak po stronie Trójkolorowych fenomenalnie prezentował się Kacper Ligarzewski, którego postawa była filarem zabrzańskiego zespołu przez całe spotkanie.
Azoty poprawiły swoją grę w obronie, co zaczęło przynosić efekty. W 43. minucie gospodarze zdobyli bramkę kontaktową (21:22), a chwilę później doprowadzili do wyrównania (22:22). Trener Arkadiusz Miszka błyskawicznie zareagował, biorąc czas, aby zmotywować drużynę i poukładać grę. Po wznowieniu Górnik grający w osłabieniu stracił piłkę przez błąd kroków, ale ich sytuację uratował fantastyczną interwencją Kacper Ligarzewski.
Gospodarze wyszli na prowadzenie w 45. minucie, a w szeregi Trójkolorowych wkradła się chwilowa nerwowość. Na szczęście Dmytro Ilchenko wyrównał wynik, dając sygnał do dalszej walki. W 50. minucie Górnik stracił Daena Sesicia, który za agresywną interwencję w obronie został ukarany czerwoną kartką. Pomimo gry bez jednego z liderów, mecz toczył się bramka za bramkę (26:26 w 55. minucie). W 56. minucie Dmytro Ilchenko popisał się kapitalnym blokiem, który pozwolił Trójkolorowym wyprowadzić skuteczny kontratak i objąć prowadzenie 29:28.
W końcówce Azoty Puławy rzuciły wszystko na jedną szalę, grając bez bramkarza i stosując taktykę 7 na 6 w ataku, co przynosiło im kolejne bramki. Wynik oscylował wokół remisu aż do ostatnich sekund. W 59. minucie po błędzie podania gospodarze stracili piłkę, a Górnik miał szansę na rozstrzygnięcie losów meczu. Trener Arkadiusz Miszka po raz kolejny wykazał się intuicją, biorąc czas na ułożenie kluczowej akcji. Dan Emil Racotea wykorzystał świetnie przygotowaną sytuację, zdobywając bramkę na 32:31.
Do końca meczu pozostało zaledwie 18 sekund, ale Trójkolorowi nie pozostawili złudzeń. Świetny przechwyt Dmytra Artemenki zapewnił Górnikowi Zabrze zwycięstwo, a na sekundę przed końcem Dmytro Ilchenko przypieczętował sukces rzutem na pustą bramkę, ustalając wynik na 33:31.
Na trybunach, mimo meczu wyjazdowego, przez cały czas słychać było fenomenalny doping kibiców Górnika Zabrze, którzy nieśli drużynę do zwycięstwa. MVP meczu został zasłużenie wybrany Kacper Ligarzewski, który wielokrotnie ratował drużynę w trudnych momentach.
Azoty-Puławy - Górnik Zabrze 34:32 (17:14)
Górnik Zabrze: Wyszomirski, Ligarzewski, Racotea 7, Krawczyk 6, Artemenko 5, Ilchenko 5, Komarzewski 3, Krępa 3, Szyszko 2, Ivanović 1, Pinda 1, Cherkashchenko 1, Krawczyk, Minotskyi, Wąsowski.
Trener: Arkadiusz Miszka
Karne: 4/2
Azoty Puławy: Tsintsadze, Borucki, Adamski 8, Jarosiewicz 6, Jaworski 5, Šešić 3, Marciniak 3, Dikhaminija 2, Janikowski 2, Zarzycki 2,
Rzuty karne: 3/3
Kary: 8 minut (Jaworski, Šešić, Janikowski x 2)
Czerwona kartka: Šešić