Czesi rozpoczęli minimalnie lepiej, wychodząc na prowadzenie 2:1. Trójkolorowi jednak dzięki szczelnej obronie i świetnej postawie Kacpra Ligarzewskiego w bramce odrobili straty i po ośmiu minutach pierwszego sparingu prowadzili 4:2.
Wraz z kolejnymi minutami przewaga tylko rosła. Trójkolorowi po kwadransie meczu prowadzili już 9:5. Wtedy coraz wyraźniej było widać różnice w fazie przygotowań obu zespołów, ale także indywidualnych umiejętnościach. Zabrzanie zmęczeni ciężkimi treningami grali nieco statyczniej, wolniej, ale i wykorzystywali świeżo odzyskaną siłę. Choć miewali też zrywy, motywowali okrzykami trenera "Szybciej, szybciej!". Zubri znów wykorzystywało potencjał dynamicznych zawodników, ale celowniki były daleko ustawione od optymalnych nastawów, o czym świadczyły wyraźne ślady kleju odbite na bannerach i ścianach Hali Pogoń, tuż za bramką Górnika. Tempo nie ustawało i po kolejnych pięciu minutach po trafieniu Sebastiana Kaczora tablica wskazywała już siedmiobramkowe prowadzenie, 13:6. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się 18:10.
W drugiej odsłonie sparingu świetnie zaprezentowali się skrzydłowi zabrzan. Zarówno Kuba Szyszko, jak i Dima Artemenko cały czas parli do kontr. Znów Jakub Bogacz doskonale wykorzystywał podania kolegów i świetnie rzucał z pozycji. Doskonale spisywał się też duet na środku obrony, zwłaszcza Damian Przytuła, który już po pięciu minutach drugiej połowy zanotował dwa pewne bloki i jeden przechwyt.
Zabrzanie kontrolowali mecz, czego najlepszym przykładem był kolejne polecenie atrenera Strząbały. Swoim zawodnikom nakazał ćwiczyć kolejne zagrywki, aby odnotować ewentualne konieczne poprawki. Rotował także praktycznie całym składem, aby każdy z dostępnych zawodników miał tyle samo gry za sobą. Na pięć minut przed końcem spotkania zabrzanie prowadzili już 28:18. Ostatecznie zwyciężyli aż 33:21.