Pierwszy kwadrans spotkania był bardzo wyrównany, ale też mocno chaotyczny. Choć obie drużyny punktowały raz za razem, to nie brakowało też zgubionych piłek i okazji do kontr rywali. Znów jednak to Górników dopadła nerwowość w ataku, w której nie wykorzystali kilku setek, a nawet nieomylny dotychczas Wyszomirski nieco zbyt silnie uruchamiał kontrę. Po 15 minutach gospodarze zdobyli przewagę dwóch trafień 9:7. Zabrzanie mieli dwie realne okazje odrobić straty i zdobyć choć bramkę kontaktową, ale w odpowiedzi na niewykorzystane próby Szyszki i Morkovskiego Szwajcarzy odskoczyli finalnie na trzy bramki.
Co jednak "Wyszu" popsuł, to też prędko naprawił. Po chwili popisał się ważnymi interwencjami, które dały zabrzanom okazje do szukania zbliżenia się do rywali. Zabrzanie zerwali się do ataku i na pięć minut przed końcem zdobyli bramkę kontaktową na 12:13. W odpowiedzi Schmid zdobył jednak bramkę z linii siódmego metra, ale niezawodny okazał się być Jakub Szyszko, który uratował ofensywę zabrzan po kolejnym błędzie. Mylić się za to przestała obrona Górnika. Na dwie minuty przed końcem Dmytro Artemenko wypracował remis 14:14! Ostatecznie Fabian Bohm zdołał jeszcze praktycznie równo z syreną ustalić wynik na 15:14 dla HC Kriens-Luzern.
Już po przerwie zabrzanie wyrównali, a po ledwie 90 sekundach wywalczyli prowadzenie 16:15. Po chwili było już 20:17 dla Trójkolorowych! Doświadczeni gospodarze jednak szybko nadrobili straty i po 12 minutach drugiej połowy złapali kontakt z Górnikiem na 19:20. I kiedy wydawało się, że zabrzanie mają już mecz pod kontrolą, a Piotr Wyszomirski znów będzie bohaterem meczu, inicjatywę przejęli Szwajcarzy. Co prawda pomogły im w tym dwa proste błędy Górników, ale sztuką było je wykorzystać. I faktycznie przewaga gospodarzy na siedem minut przed końcem zmniejszyła się tylko do jednego trafienia (25:24).
I choć na twarzach Górników widać było zdenerwowanie, to jednak byli też mocno skupieni, by wypracowana wygrana nie wymknęła im się z rąk na ostatniej prostej. HC Kriens-Luzern jednak uszczelniło obronę. Na dwie minuty przed końcem był więc remis 28:28. Wszystko wskazywało, że o ostatecznym wyniku decydować miały niuanse ostatnich sekund spotkania. Na 30 sekund przed końcem meczu po indywidualnej akcji bramkę zdobył Damian Przytuła. Szwajcarzy w akcie desperacji wycofali nawet bramkarza, by atakować w siedmiu. I udało się! Dobił na 10 sekund przed końcem rzut Schmida Sipic, co dało remis 30:30. Trójkolorowi mieli piłkę i 9 sekund. Gospodarze wyszli indywidyalną obroną, ale zdołali rzucić piłkę do Dmytro Ilchenki. Bonnefoi w bramce gospodarzy zdołał jednak odbić piłkę i uratował remis!
W drugim grupowym meczu TSV Hannover-Burgdorf pokonał na wyjeździe AEK Ateny 34:29. Drugi polski reprezentant rozgrywek Ligi Europejskiej, KGHM Chrobry Głogów, również zremisował - 29:29 z CSM Constanta.