Odliczacie już godziny do pierwszego meczu?
Dariusz CZERNIK: – Tak. Sezon zaczynamy w najbliższą sobotę o 16.00 starciem w eliminacjach Ligi Europejskiej z Amicitią Zurych. To nigdy nie jest komfortowa sytuacja, kiedy przed ligą rozgrywa się spotkanie pucharowe, a przy tym jest to pierwsza oficjalna rywalizacja w sezonie, ale… rywal ma podobnie. Trzeba wyjść na boisko, pokazać dobrą i skuteczną grę, a za tydzień podobnie zagrać w rewanżu. Będzie to coś w rodzaju rozpoznania bojem, bo sparingi nigdy nie zastąpią meczu o stawkę, a tak naprawdę w sobotę po południu zobaczymy, jaka na dziś jest nasza moc. Zdradzę, że przez pewien czas był problem z terminem tego meczu. Braliśmy nawet pod uwagę zamianę gospodarza.
Co się stało?
Dariusz CZERNIK: – Konkurencja… Rozpoczynają się mistrzostwa świata w siatkówce. W weekend będą rozgrywane mecze w Katowicach i w Gliwicach, więc powstał potężny problem z bazą hotelową. Wszystko wokół było zajęte, ale na szczęście mamy zaprzyjaźnioną placówkę, która stanęła na wysokości zadania i zagwarantowała nam noclegi dla Szwajcarów. Tym samym zapowiada się w Zabrzu bardzo ciekawy weekend. W piątek piłkarski Górnik podejmuje Jagiellonię Białystok, a w sobotę my Amicitię. Mało tego, zaraz po mecz z Zurychem, czyli około 18.00, przy naszej hali rozpocznie się koncert Grubsona, organizowany przez kopalnię Guido. W tej sytuacji razem promujemy mecz, bo w jednym miejscu można spędzić 3-4 – mam nadzieję fantastyczne – godziny; na meczu i na koncercie.
Co wiecie o rywalach?
Dariusz CZERNIK: – Długo nie wiedzieliśmy… nic. Był problem z dotarciem do ich meczów, ale trener Marcin Lijewski wykorzystał swoje nazwisko i kontakty. Otrzymał zapis wideo z kilku spotkań, obejrzał je i stwierdził, że zagramy z bardzo dobrym zespołem. Iso Sluijtersa znają wszyscy kibice Górnika, bo barw naszego klubu bronił przez 5 lat. Holendra więc przedstawiać nie trzeba, doskonale wiemy, że ten rozgrywający ma jakość. O pozostałe atuty rywala proszę pytać trenera, ja tylko wspomnę, że do Zabrza przyjdzie bramkarz Paul Bar. To historia niczym z telenoweli, bo jego ojciec w 1989 roku zdobył z Pogonią Zabrze historyczne mistrzostwo Polski. Pawła nie było wtedy na świecie. Urodził się rok później, już po wyjeździe rodziców do Niemiec. Teraz zagra w hali, w której jego ojciec świętował tytuł najlepszej drużyny w kraju.
W sobotę zobaczymy „nowego” Górnika, który w sparingach spisywał się bardzo dobrze…
Dariusz CZERNIK: – Potrzebowaliśmy tych meczów, bo skład zmienił się diametralnie. Piotr Wyszomirski, Kasper Liljestrand, Rennosuke Tokuda, Adam Wąsowski, Patryk Mauer, Aleksander Baczko… To zawodnicy pierwszego wyboru, a pamiętajmy, że jeszcze w lutym trafili do nas Ukraińcy Dmytro Ilczenko i Dmytro Artemenko. Sama ta grupa to ósemka, której w styczniu u nas nie było. Trenerzy potrzebowali więc meczów, by zgrać zespół. Jestem przekonany, że czas będzie pracował na naszą korzyść, co widzieliśmy choćby w spotkaniach kontrolnych. Każde kolejne było lepsze. Graliśmy skutecznie i widowiskowo, ale w sporcie nie ma drogi na skróty. Szczególnie defensywa wymaga wielu treningów i wspólnych występów, by „złapać” zrozumienie oraz wzajemne zaufanie, ale jesteśmy optymistami.
Królowie strzelców ligi, medalista mistrzostw świata, medaliści mistrzostw Polski… Wasz skład wygląda obiecująco.
Dariusz CZERNIK: – Obiecująco, a przede wszystkim dobrze ma to wyglądać na boisku i wierzę, że tak będzie. Prezes Bogdan Kmiecik pracował nad transferami przez wiele miesięcy, niektóre były dopięte już pół roku temu. Przypomnę, że wzmocniliśmy też sztab, bo wrócił Patrik Liljestrand i został asystentem Marcina Lijewskiego. Świetnie się uzupełniają. Swoją drogą, ile klubów ma na ławce trzykrotnego medalistę mistrzostw świata i medalistę igrzysk olimpijskich (Liljestrand jest wicemistrzem z Barcelony – przyp. red.)? Wracając do pytania – tak, mamy bardzo fajnie zestawioną drużynę, pełną indywidualności, które w naszej lidze mogą błyszczeć, i na których grę kibice powinni patrzeć z wielką frajdą. Jeżeli uda się z nich stworzyć drużynę, to wszyscy powinniśmy być zadowoleni.
Puchary czy liga?
Dariusz CZERNIK: – Na dziś jedno i drugie. Wiadomo, że puchary to przygoda. Startujemy w nich z „dziką kartą”, o którą postarał się prezes Kmiecik. A skoro gramy, to po to, by wygrywać i zdobywać międzynarodowe doświadczenie. Nic tak nie rozwija, jak wyjście z własnego podwórka i mecze z solidnymi rywalami. Marzymy o fazie grupowej, choć mamy świadomość, że nie będziemy mogli grać w naszej hali. Ale o to będziemy się martwić później. W dłuższej perspektywie oczywiście kluczowa jest liga. Poprzedni sezon pozostawił spory niedosyt, bo zajęliśmy 5. miejsce. Teraz? Czwarte to absolutne minimum, ale jak zdrowie dopisze, to powalczymy o medal.