W niedzielę chwilę wielkiej radości przeżywał Rennosuke Tokuda, który po finałowym starciu z Bahrajnem mógł świętować awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Japończycy ograli rywala pewnie 32:29. Co ciekawe, gracz Górnika największy sukces w swojej przygodzie z piłką ręczną świętował z bratem Shinnosuke, który również grał na rozgrywanym w Katarze turnieju.
- Nie ukrywamy, że kiedy przyszło powołanie dla Reno, mieliśmy mieszane uczucia. Z jednej strony był to termin IHF i musieliśmy zwolnić go na kwalifikacje olimpijskie, z drugiej oznaczało to brak Japończyka w trzech ważnych meczach, z Atenami i Hannoverem w Lidze Europejskiej oraz z Płockiem w lidze. Dziś to już historia. Gratulujemy Reno, to jego wielki dzień, ale też sukces naszego klubu, który przygotował zawodnika do walki o igrzyska – powiedział Dariusz Czernik, dyrektor Górnika.
Japońska federacja doceniła pracę klubu z Zabrza i wysłała oficjalne pismo z podziękowaniami za przygotowanie Tokudy. Gratulacjami i życzeniami sukcesu w Paryżu odpowiedzieli też zabrzanie. Sam Tokuda jest już w Polsce. Pytany o turniej mówi:
- Najtrudniejszy był pierwszy, grupowy mecz z Bahrajnem, który wygraliśmy jedną bramką rzucona sześć sekund przed końcem. To pozwoliło wygrać grupę. Półfinał i finał były już pod naszą kontrolą. Teraz mogę skupić się na Górniku. Kiedy graliśmy z Atenami byłem już w Katarze i śledziłem wynik meczu. Mamy szansę na wyjście z grupy - stwierdził Japończyk.
Dariusz Czernik zdradza jeszcze jedną ciekawostkę związaną z wyjazdem Tokudy do Kataru. Otóż ze strony japońskiej z klubem kontaktował się Antoni Parecki, który jako trener bramkarzy świętował w maju z Magdeburgiem wygranie Ligi Mistrzów, teraz w tej samej roli awans na igrzyska, a 34 lata temu został z Pogonią Zabrze mistrzem Polski.
- To jedna z legend klubu. Nikt nie zrobił takiej kariery, więc możemy Antoniemu tylko pogratulować fantastycznego roku. Oczywiście pytał o Marka Kąpę i innych kolegów, a zdjęcie mistrzowskiej drużyny, na której jest jako mistrz Polski z 1989 roku do dziś wisi w naszej hali. To znaczy, że tak naprawdę będziemy mieć w Paryżu… dwóch naszych ludzi – dodał dyrektor Czernik.