Przed piłkarzami ręcznymi Górnika Zabrze cztery dni, które mogą wpłynąć mieć kolosalny wpływ na ocenę gry zabrzan jesienią tego roku.
We wtorek zabrzanie w ostatniej sekundzie mogli sobie w zasadzie zapewnić awans do kolejnej rundy Ligi Europejskiej, co byłoby największym międzynarodowym sukcesem w historii klubu. Dima Ilchenko trafił jednak w bramkarza, mecz w Szwajcarii zakończył się remisem, który też trzeba uznać za korzystny wynik, ale nie daje komfortu awansu. Dlatego tak ważny będzie wtorkowy mecz w Atenach z AEK. Nim jednak to nastąpi, Górnik zagra ważny i bardzo prestiżowy mecz w lidze z Azotami Puławy. To już w sobotę o godz. 15.00 w hali przy Wolności.
O ile Kielce i Płock od lat rywalizują o mistrzostwo Polski, to starcia Górnika z Azotami bardzo często mają decydujący wpływ na obsadzenie najniższego stopnia podium. Trzy sezony temu trzeci był Górnik, rok później Puławy, latem tego roku ponownie Górnik. Co prawda w tym sezonie wracają play-offy, ale nie zmienia to faktu, że sobotni mecz będzie miał bardzo wysoką temperaturę. Szczególnie, że Górnik, który bardzo dobrze radzi sobie w Europie, gubi punkty w lidze. Przed tygodniem w Piotrkowie Trybunalskim, co można uznać za sensacyjne rozstrzygnięcie patrząc na jakość sportową drużyn.
- Na pewno nie jest łatwo grać co cztery dni, kiedy dochodzą do tego podróże, kontuzje, urazy i mało czasu na regenerację. Takie porażki jak w Piotrkowie nie powinny się jednak zdarzać. To już historia. Przed nami dwa mecze w cztery dni, które mogą mieć bardzo duże znaczenie zarówno w rozgrywkach europejskich, jak i krajowych. Oba chcemy i jesteśmy w stanie wygrać – mówi Piotr Wyszomirski, który w Szwajcarii zagrał „wielki” mecz i ma świadomość, że w najbliższych dniach wiele będzie zależało od jego dyspozycji. - Przy graniu co cztery dni każdy zawodnik jest bardzo ważny. Czasami jedna akcja zmiennika może zdecydować o wyniku. To musi być nasza siła. O Atenach zaczniemy myśleć w sobotę po 17.00. Teraz liczą się tylko Puławy. W kwietniu wygraliśmy wysoko na ich terenie, zapewniając sobie medal. Teraz? Chcemy wiosną o fazy play off przystąpić z jak najwyższego miejsca, więc trzeba wygrać. A nie muszę dodawać, jak prestiżowy to mecz dla klubu, kibiców i nas samych… - to jeszcze raz Wyszomirski.
- Puławy w pucharach nie grają, więc ich zawodnicy na pewno będą bardziej wypoczęci. Górnik z Lucerny wrócił w środę wieczorem. W czwartek jeden trening, w piątek drugi, a w sobotę mecz. Kontuzje? Poważnych nie ma, ale kilku zawodników jest bardzo poobijanych i gra z mniejszymi i większymi urazami. Każdy jednak zaciska zęby i deklaruje, że na te dwa mecze jest do dyspozycji trenera Tomasza Strząbały. A przecież to nie koniec, bo do 17 grudnia Górnik zagra jeszcze łącznie siedem meczów. Cztery w roli gospodarza, choć tylko trzy w Zabrzu, bo w Lidze Europy jak wiadomo zabrzanie grają w Dąbrowie Górniczej.