Biało-Czerwoni rozpoczęli w czwartek walkę o udział w kolejnej imprezie rangi mistrzowskiej. W styczniu podopieczni Marcina Lijewskiego wzięli udział w turnieju EHF EURO 2024, ale teraz ich myśli skupiały się już wokół Mistrzostw Świata 2025.
Aby wywalczyć bilety na imprezę, która w styczniu przyszłego roku odbędzie się na terenie Chorwacji, Norwegii i Danii, Polacy muszą pokonać Słowację w dwumeczu kwalifikacyjnym. Pierwsze starcie odbyło się w czwartek w gdańskiej ERGO Arenie.
Selekcjoner Lijewski nie mógł posłać do boju optymalnego składu. Z powodu kontuzji z gry wykluczeni są m.in. Szymon Sićko, Michał Olejniczak, Arkadiusz Ossowski, Piotr Jędraszczyk, a także Michał Daszek. Biało-Czerwoni zapowiadali jednak, że absencja liderów nie zmienia ich nastawienia, a ich celem już w pierwszym spotkaniu było wypracowanie przewagi przed rewanżem.
Pierwszą bramkę w czwartkowym meczu zdobyli jednak goście, a konkretniej Tomas Smetanka. Po chwili wynik z rzutu karnego podwyższył Juraj Briatka, ale szybko konto po polskiej stronie otworzył także Kamil Syprzak. To rywale zdecydowanie lepiej wprowadzili się jednak na parkiet ERGO Areny. Po pięciu minutach prowadzili 4:1.
Biało-Czerwoni chętnie i skutecznie korzystali z usług Kamila Syprzaka, regularnie obsługując obrotowego wysokimi podaniami poza zasięgiem obrońców. A kiedy piłka trafiała już w ręce “Sypy”, z reguły po chwili lądowała w słowackiej siatce. Rywale natomiast konsekwentnie szukali dziur w polskiej obronie, każdy nasz błąd zamieniając na rzut karny. Z linii siódmego metra nie mylił się za to Juraj Briatka. W efekcie Słowacy potrafili utrzymać prowadzenie przez dłuższy okres.
Biało-Czerwoni na odrobienie strat potrzebowali dziesięciu minut. Po upływie pierwszego kwadransa nasi reprezentanci popisali się wspaniałą serią sześciu bramek. Kontaktowe trafienie zdobył Paweł Paterek (6:7), stan meczu na wyrównał Arkadiusz Moryto (7:7), który po chwili dał Polsce również pierwsze w meczu prowadzenie (8:7) podwyższone przez Kamila Syprzaka i Jakuba Szyszko (10:7). W tym czasie polską bramkę zamurował Jakub Skrzyniarz.
Niestety, po lepszym okresie gospodarzy inicjatywę odzyskali goście. Nasza obrona nie miała sposobu na zatrzymanie Juraja Briatki. Jeszcze przed zmianą stron Słowacy rzucili trzy gole z rzędu i w ten sposób nie tylko zniwelowali straty (14:14), ale powróciliteż na prowadzenie (15:14), które utrzymali do końca pierwszego pół godziny (16:15). W trakcie otwierającej partii debiuty w reprezentacyjnej koszulce zanotowali Maciej Papina i Krystian Witkowski.
W przerwie meczu doszło natomiast do wyjątkowej ceremonii, czyli uroczystości podziękowania za grę w biało-czerwonej koszulce legendzie naszej kadry, Michałowi Jureckiemu. “Dzidziuś” w ciągu 12 lat rozegrał dla Polski równo 200 spotkań i zdobył 553 gole, trzy medale mistrzostw świata oraz tytuł najlepszego lewego rozgrywającego mistrzostw Europy 2016. W czwartek z rąk m.in. Prezesa Związku Piłki Ręcznej w Polsce Henryka Szczepańskiego odebrał pamiątkową koszulkę i paterę.
Po powrocie do gry trwała wymiana bramka za bramkę. W 37. minucie wciąż był remis (20:20). Niestety, po chwili rywale przypuścili kolejny atak i zdobyli cztery trafienia bez odpowiedzi reprezentantów Polski (24:21). Kilka udanych interwencji w bramce rywali zaliczył Igor Chupryna.
Ambitni Biało-Czerwoni nie poddali się i znów rzucili się w pogoń. W 50. minucie bramkę na wagę ponownego remisu zdobył rozgrywający świetne zawody Kamil Syprzak (25:25). Czekała nas zatem pasjonująca końcówka meczu.
W 55. minucie dalej utrzymywał się remis (26:26). W decydującym fragmencie więcej zimnej krwi zachowali jednak goście, którzy trafili dwa razy z rzędu, dzięki czemu ostatecznie minimalnie zwyciężyli 29:28. Aż jedenaście bramek w meczu zdobyli Kamil Syprzak i Juraj Briatka, który został wyróżniony tytułem MVP spotkania.
Rewanżowe spotkanie odbędzie się w niedzielę 12 maja o godz. 17.30 w Sporthalle w Topolczanach. Transmisja na żywo będzie dostępna w kanale TVP Sport, w aplikacji TVP Sport oraz na stronie sport.tvp.pl.