Podopieczni selekcjonera Marcina Lijewskiego udali się na Słowację z jasnym celem: wywalczyć osiemnasty w historii, a trzeci z rzędu awans na mistrzostwa świata. Aby tak się stało, Biało-Czerwoni musieli w niedzielę pokonać reprezentację Słowacji i odwrócić losy dwumeczu, w którym “po pierwszej połowie” przegrywali wynikiem 28:29. Pewny awans naszej drużynie zapewniało minimum dwubramkowe zwycięstwo. Jeśli mecz miał zakończyć się jednak zwycięstwem Biało-Czerwonych różnicą jednego trafienia, o promocji zadecydować miała seria rzutów karnych.
Biało-Czerwoni pojawili się w Topolczanach w lekko zmienionym składzie. Porównując z “szesnastką” delegowaną do gry w Gdańsku, w protokole meczowym zabrakło Krystiana Witkowskiego, Konrada Pilitowskiego i Pawła Dudkowskiego na rzecz Marcela Jastrzębskiego, Antoniego Donieckiego i Jana Czuwary.
I to właśnie ostatni z wymienionych otworzył wynik niedzielnego spotkania. Obok Czuwary w pierwszym składzie reprezentacji Polski wyszli także Marcel Jastrzębski, Jakub Szyszko, Arkadiusz Moryto, Paweł Paterek, Ariel Pietrasik i Kamil Syprzak.
Po kilku chwilach wymiany gol za gol jako pierwsi inicjatywę przejęli gospodarze. Słowacy rzucili dwa gole z rzędu i po 6. minutach prowadzili 5:3. Na szczęście, nasi zawodnicy w ciągu zaledwie pięciu minut zniwelowali straty i po chwili tablica wyników znów wskazywała remis (6:6).
W poczynania obu ekip wkradła się nerwowość. Stawka spotkania spowodowała, że żadna ze stron nie ustrzegła się prostych błędów, ale Biało-Czerwoni z minuty na minutę łapali coraz lepszy rytm.
Pełną dominację Polacy osiągnęli krótko po upływie pierwszego kwadransa. Biało-Czerwoni uszczelnili defensywę, dzięki czemu ułatwione zadanie w bramce miał Marcel Jastrzębski. W ataku błyszczał za to Jan Czuwara, który rzucił aż trzy bramki z rzędu. Łącznie nasi kadrowicze popisali się serią aż pięciu goli, efektem czego w 21. minucie wypracowali cztery trafienia zaliczki (11:7).
Do końca pierwszej połowy Polacy utrzymali trzy “oczka” przewagi (15:12). Korzystnego wyniku dla polskiej drużyny pilnował Marcel Jastrzębski, który potrafił zatrzymać rywali nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Oprócz Czuwary, w naszym ataku błyszczał także Kamil Syprzak.
Po zmianie stron Polacy konsekwentnie utrzymywali wypracowaną zaliczkę. Wciąż regularnie punktowali Czuwara i Syprzak, w drugiej linii dobrze odnalazł się rozgrywający 100. mecz w kadrze Arkadiusz Moryto, a na środku obrony twardo walczyli Bartłomiej Bis i Maciej Gębala. Dobrą zmianę w polskiej bramce dał także Jakub Skrzyniarz. Dystans dzielący obie ekipy wciąż utrzymywał się na poziomie około pięciu goli. Kwadrans przed końcem Biało-Czerwoni prowadzili 24:19. W tym czasie debiut w seniorskiej kadrze zaliczył Antoni Doniecki.
W ostatnim fragmencie Polacy kontrolowali przebieg meczu i wciąż stopniowo powiększali różnicę, która ostatecznie wyniosła osiem “oczek” (33:25). Biało-Czerwoni zagrali zdecydowanie lepszy mecz niż w Gdańsku i z nawiązką odrobili starty poniesione w ERGO Arenie, zapewniając sobie bilet na najbliższe mistrzostwa świata. Kolejne świetne zawody w biało-czerwonej koszulce rozegrał Kamil Syprzak, który tym razem zdobył aż dziesięć goli. Na uwagę zasługuje także niemal bezbłędny występ Jana Czuwary (8/9), który powrócił do narodowego składu po dłuższej przerwie.
Mistrzostwa Świata w Piłce Ręcznej Mężczyzn 2025 będą dwudziestą dziewiątą odsłoną czempionatu globu, który odbędzie się w Chorwacji, Danii i Norwegii w dniach od 14 stycznia do 2 lutego 2025 roku. Losowanie fazy grupowej zaplanowane jest na koniec maja.