Obrona w piłce ręcznej ma dwa oblicza. Z jednej strony przez specjalistów jest dostrzegana i wyjątkowo ceniona. Z drugiej jednak strony często umyka nieco mniej zaznajomionym kibicom, a przede wszystkim - statystykom.
Górnik w tym sezonie ligowym stracił ledwie 851 bramek, co jest nie tylko efektem świetnej pracy bramkarzy, ale również skutecznej i twardej defensywy. Pośród nich 694 bramki stracone zostały w rundzie zasadniczej, co stanowi trzeci wynik tej fazy rozgrywek po Orlen Wiśle Płock (576 straconych bramek) i Industrii Kielce (683 straconych bramek).
Prawdziwą ostoją defensywy był Adam Wąsowski, który nie tylko w trakcie sezonu został mianowany kapitanem, ale niejednokrotnie "wyjaśniał" rywali w trakcie kolejnych spotkań. Niestety stracił końcówkę sezonu przez pechową kontuzję barku. Bardzo dobrze współpracował z nim, a później "wszedł w jego buty" Sebastian Kaczor. Warto też zwrócić uwagę na Dmytro Ilchenkę i Damiana Przytułę, którzy głównie walczyli na środku obrony, ale popisywali się też na "dwójkach".
By dopełnić statystyk obrońców, warto jednak zwrócić uwagę na wymierzane im kary. Bo są one nie tylko wskaźnikiem brutalności, ale też "twardości" w obronie, często mylnie interpretowanej przez sędziów. Tu niekwestionowanym liderem wśród zabrzan był Sebastian Kaczor, który w trakcie całego sezonu otrzymał 3 czerwone kartki i aż 32 dwuminutowe wykluczenia! Tuż za nim uplasował się Dmytro Ilchenko, "zdobywca" dwóch czerwieni oraz łącznie 36 minut na ławce (18 kar). Trzeci w tej statystyce jest Adam Wąsowski (1 czerwona kartka i aż 20 "dwójek") oraz Damian Przytułą (1 czerwona kartka i 19 minut na ławce. Często na odpoczynek odsyłany był też Taras Minotskyi (14 kar, 1 czerwień) oraz grający w Górniku od stycznia Piotr Krępa (4 "dwójki" i jedna czerwona kartka). Łącznie zabrzanie w tym sezonie otrzymali osiem czerwonych i 21 żółtych kartek oraz odsiedzieli na ławce kar aż 272 minuty, czyli ponad 4,5 godziny!