Paweł Kazimier rozpoczął swoją przygodę z piłką ręczną w młodym wieku za sprawą ojca, który zaszczepił w nim miłość do sportu. Po pierwszych treningach w Grunwaldzie Ruda Śląska szybko trafił do szkoły sportowej w Zabrzu, gdzie przez kilkanaście lat rozwijał swoje umiejętności i budował sportową karierę. W latach 2018–2023 reprezentował barwy Górnika Zabrze, z którym zdobył brązowy medal, co było jednym z najważniejszych osiągnięć w jego karierze. Po sezonie w Górniku podjął decyzję o przenosinach do klubu w Tarnowie, jednak kontuzja kolana oraz rozwiązanie klubu niespodziewanie skróciły jego karierę. Wkrótce potem, wybierając stabilność, zdecydował się na pracę jako programista PLC w automatyce przemysłowej, z powodzeniem realizując się w nowej roli.
Paweł, ostatnio spotkaliśmy się na meczu z Montpellier. Jakie emocje towarzyszyły Ci podczas powrotu na halę w roli kibica, a nie zawodnika?
Oglądając mecze piłki ręcznej, wciąż często pojawia się myśl o powrocie na boisko. Niemniej jednak, po ubiegłym sezonie, kiedy skręciłem kolano, musiałem przyzwyczaić się do roli kibica nieco wcześniej, niż planowałem. Jeśli chodzi o mecz z Montpellier, byłem ciekawy, jak moi „starzy” koledzy z szatni poradzą sobie w konfrontacji z tak wymagającym rywalem. Choć sam już nie gram zawodowo, staram się na bieżąco oglądać mecze, jak radzą sobie znajomi w obecnych klubach.
Czym teraz zajmujesz się na co dzień? Czy kontuzja i wcześniejsze odejście z parkietu zmieniły twoje plany zawodowe? Może myślisz o czymś związanym ze sportem, choćby w nowej roli?
Obecnie rozwijam się zawodowo jako programista PLC w firmie zajmującej się automatyką przemysłową, głównie dla branży motoryzacyjnej, co jest spójne z kierunkiem moich studiów. Niestety, sezon 2023/2024 okazał się dla mnie wyjątkowo trudny. Najpierw dotknęła mnie poważna kontuzja kolana, a zaraz potem klub, z którym podpisałem dwuletni kontrakt, dość niespodziewanie zakończył działalność. Zawsze starałem się mieć plan na przyszłość i alternatywę na wypadek, gdyby sportowa ścieżka uległa nagłym zmianom. W czasie rehabilitacji po zerwaniu więzadeł krzyżowych miałem okazję głębiej zastanowić się nad tym, co dalej.
Początkowo oczywiście chciałem wrócić do gry i wypełnić kontrakt, jednak z uwagi na niepewną sytuację w klubie musiałem spojrzeć na przyszłość szerzej. Pojawiły się oferty z innych miejsc, ale po analizie uznałem, że nie były na tyle atrakcyjne, by zdecydować się na opuszczenie Śląska. Uznałem, że być może to dobry moment, by coś zmienić i postawić na stabilniejszy rozwój zawodowy. Decyzja o zaangażowaniu się w pracę w mojej obecnej branży była zawsze w planach, a kontuzja jedynie przyspieszyła ten krok.
Zastanawiałem się przez moment, czy spróbować kontynuować grę lokalnie, jednak ze względu na wyjazdy służbowe związane z pracą trudno byłoby to połączyć z regularnymi treningami. Uznałem, że lepiej skupić się w pełni na jednej ścieżce, zamiast rozpraszać się pomiędzy różnymi zajęciami. Jestem zadowolony z decyzji i tego, jak udało mi się odnaleźć nowy cel, który mnie rozwija.
Czy kiedykolwiek myślałeś o tym, aby po zakończeniu kariery zawodniczej spróbować swoich sił jako trener?
Szczerze mówiąc, nigdy nie planowałem pracować jako trener całej drużyny. Jeśli miałbym zostać przy sporcie, to widziałbym się raczej w roli współpracującego z bramkarzami – to zdecydowanie bliższe moim zainteresowaniom i doświadczeniom. Prowadzenie zespołu to coś zupełnie innego, wymaga kompleksowego podejścia i odpowiedzialności za taktykę, rozwój całej drużyny, wyniki – a to nie jest kierunek, w którym chciałbym się rozwijać. Bardziej odpowiadałaby mi praca nad techniką i wsparcie indywidualne bramkarzy, gdzie mógłbym dzielić się doświadczeniem.
Wróćmy jeszcze na chwilę do początków twojej przygody ze sportem – jak to wszystko się zaczęło?
Moja przygoda ze sportem zaczęła się za sprawą taty, który sam kiedyś grał w piłkę ręczną. W wieku około 10 lat zabrał mnie na pierwszy trening do Grunwaldu Ruda Śląska, gdzie trenowałem przez krótki czas. Niedługo później trafiłem do szkoły sportowej w Zabrzu, gdzie piłka ręczna stała się częścią mojego codziennego życia na kolejne 14 lat.
Na zakończenie, czy jest jakiś sezon, który wspominasz wyjątkowo dobrze?
Każdy sezon wspominam dobrze, bo zawsze panowała świetna atmosfera w drużynie. Jednak sportowo najlepiej zapamiętałem ostatni sezon w Górniku – miałem wtedy najwięcej minut na boisku spośród wszystkich sezonów i czułem, że mogę pomóc drużynie.