Wywiad z trenerem Arkadiuszem Miszką:
Panie trenerze, zagraliście bardzo dobry mecz w Ostrowie, ale niestety końcówka i rzuty karne nie poszły po waszej myśli. Z perspektywy czasu – co według Pana było kluczowe i dlaczego nie udało się „zamknąć” tego spotkania w regulaminowym czasie?
– Zgadza się, zagraliśmy w Ostrowie bardzo dobry mecz, szczególnie w drugiej połowie, gdzie od samego początku prezentowaliśmy twardą, agresywną obronę i świetnie współpracowaliśmy na boisku. Piotrek Wyszomirski rozegrał dobre spotkanie, odbił kilka ważnych piłek. Kluczowe – moim zdaniem – było to, że za szybko uwierzyliśmy w zwycięstwo. Nie wykorzystaliśmy dwóch stuprocentowych sytuacji, a potem popełniliśmy dwa proste błędy, które rywale wykorzystali, kontrując nas i doprowadzając do rzutów karnych. A te, jak wiadomo, to już loteria. Niestety, tym razem nie byliśmy po tej szczęśliwej stronie. Myślę jednak, że właśnie ta przedwczesna wiara w zwycięstwo i niewykorzystane okazje zadecydowały o końcowym wyniku.
Po tak emocjonującym meczu w Ostrowie trudno było uniknąć sportowej złości i niedosytu. Jakie nastroje panują obecnie w zespole i jak zawodnicy reagują na fakt, że we wtorek znów staną przed ogromnym wyzwaniem, grając o być albo nie być w rywalizacji o brąz?
– Sportowa złość i niedosyt są zdecydowanie obecne, bo wszyscy wiemy, że przy konsekwentnej, spokojnej grze w końcówce powinniśmy ten mecz wygrać. Niestety, nie udało się. W drużynie jednak panuje bojowa atmosfera – jesteśmy zmobilizowani, chcemy się zrehabilitować i doskonale wiemy, że mamy potencjał, by wygrać u siebie. Zrobimy wszystko, żeby tak się stało i żeby wrócić do Ostrowa na trzeci mecz.
W Ostrowie przez długi czas to wy dyktowaliście warunki gry – to był jeden z waszych najlepszych występów w sezonie. Jakie elementy gry Górnika były najmocniejsze w tym spotkaniu i które z nich mogą być kluczem do sukcesu we wtorek?
– Naszym najmocniejszym punktem w tym meczu była zdecydowanie obrona. Od pierwszych sekund było widać determinację, sportową złość, agresję i wzajemną pomoc. Każdy walczył za każdego, co pozwoliło nam szybko objąć prowadzenie. Przeciwnik miał ogromne problemy z naszą defensywą, nawet grając w ustawieniu 7 na 6. Jeśli chcemy wygrać przed własną publicznością, musimy zagrać w obronie tak jak w Ostrowie – a nawet lepiej. Kluczowe będzie też dobre wejście w mecz – nie możemy pozwolić sobie na stratę kilku bramek na początku, jak to miało miejsce wcześniej. Musimy być skoncentrowani od pierwszej minuty.
Na koniec – hala w Zabrzu będzie pękać w szwach, kibice pokazali, że wierzą w was do końca. Co chciałby Pan przekazać fanom przed tym najważniejszym spotkaniem?
– Mam nadzieję, że hala rzeczywiście będzie wypełniona po brzegi i że od pierwszej do ostatniej minuty będzie naprawdę głośno. Chciałbym z tego miejsca serdecznie zachęcić naszych kibiców do gorącego dopingu – niezależnie od tego, co będzie działo się na boisku. Chcemy, by dobrze się bawili, by stworzyli prawdziwe, sportowe „piekło” w Zabrzu. Taka atmosfera na pewno bardzo nam pomoże. Potrzebujemy was jako ósmego zawodnika!