- O powołaniu dowiedziałem się tuż po meczu w Kwidzynie. Trochę skomplikowało mi to plany, bo chciałem zostać na dzień w tym mieście. A okazało się, że musiałem szybko wracać do Zabrza. Ale dla kadry trzeba! - uśmiecha się kapitan Górnika. - Byłem trochę zaskoczony, bo o kontuzji Tomka było wiadomo od dawna. Myślałem, że trener już rozwiązał ten problem i znalazł alternatywę.
Pod znakiem zapytania stoi jego rola. Gębala jest bowiem etatowym obrońcą. - Na treningach testowany byłem i w jednej, i w drugiej roli - mówi "Przytuł". Jakie ma oczekiwania wobec wyniku dwóch najbliższych meczów? - Plan minimum to... minimum cztery punkty. Oczywiście musimy mieć szacunek do przeciwnika, ale także pewność siebie. Bo te punkty są w naszym zasięgu!