Górnicy po serii porażek czekali na przełamanie. Co gorsza, otrzymali kolejny cios, bo okazało się, że będzie to ostatni sezon kluczowego obrońcy w barwach Górnika. Bartłomiej Bis ogłosił przejście od lipca do HSC 2000 Coburga, zespołu z drugiej Bundesligi.
Wróćmy jednak na parkiety superligowe. Na początku marca zabrzanie zaliczyli kolejną porażkę. Tym razem uznać musieli wyższość TORUS Wybrzeża Gdańska (24:25).
W międzyczasie wszyscy skupili się na Ukrainie, na którą najechała Federacja Rosyjska. Również klub włączył się w pomoc uchodźcom, organizując szereg zbiórek. Najbardziej zaangażowany był oczywiście Ljubomir Ivanytsia, który pochodzi z zachodniej Ukrainy. Prędko swój sportowy dom znalazło także dwóch zawodników pochodzących z jego ojczyzny, którzy grali ostatnio w Rosji. Mowa o Dmytro Artemence i Dmytro Ilchence. Była to nie tylko pomoc dla zawodników, ale przede wszystkim wyjątkowe wzmocnienie zespołu w trudnych dla niego chwilach.
Zabrzanie wreszcie zanotowali też zwycięstwo. Wygrali ze Stalą Mielec po wyjątkowo emocjonującym starciu pełnym bramek. I to aż dziewięcioma bramkami (37:28). Kolejnym zwycięstwem było starcie z Grupą Azoty Unią Tarnów (31:26). Trzecim zwycięstwem zabrzan z rzędu było pokonanie Zagłębia Lubin, 29:27.
Nikt nie spodziewał się, że zabrzanie będą jednak w aż tak trudnej sytuacji w ostatniej fazie sezonu. Wszak gdyby przed sezonem ktoś powiedział, że mecz Górnika Zabrze z Piotrkowianinem nie tylko będzie jednym z najciekawszych w serii, ale także jego stawką może być nawet czwarte miejsce na koniec sezonu, nikt chyba by w to nie uwierzył. Oba zespoły plasowały się kolejno na czwartym i piątym miejscu, z identycznym dorobkiem punktowym. Zabrzanie wyprzedzali zespół z Łódzkiego tylko dzięki bezpośredniemu zwycięstwu z jesieni…
I udało się! Zabrzanie wygrali 34:29 po wyjątkowo emocjonującym meczu.
Kolejnym rywalem Trójkolorowych była Orlen Wisła Płock. Wracający do dyspozycji zabrzanie nie byli jednak w stanie nawiązać wyrównanej walki i ostatecznie przegrali aż 20:34. Na szczęście w kolejnej serii zabrzanie wygrali z Sandrą Spa Pogoń Szczecin 27:25, choć mecz był piekielnie emocjonujący i zabrzanie wygrali w zasadzie tylko dzięki pechowi gospodarzy.
Walka o czołowe miejsca wciąż jednak trwała...