Górnik do Zurychu na rewanż pierwszej rundy eliminacji Ligi Europejskiej jechał w roli faworyta. Wszak miał solidną zaliczkę po pierwszym spotkaniu. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna i po kilkunastogodzinnej podróży autokarowej Trójkolorowi przegrali aż 23:32. Tym samym stracili szansę na udział w kolejnym etapie rozgrywek.
Górnik skupił się więc na rozgrywkach PGNiG Superligi. W pierwszym meczu zmierzyć się miał z Orlen Wisłą Płock. Niestety Trójkolorowi zanotowali znów porażkę, tym razem 25:34.
Wtedy zaczął się bardzo intensywny okres w najnowszej historii zabrzan. Wpierw posadę stracił szkoleniowiec Górnika, Marcin Lijewski, a jego obowiązki przejął drugi trener, Patrik Liljestrand. Kilka dni później rodzina Górnika powiększyła się o nowego członka - syna Lubo i Saszy Ivanytsii!
Wróćmy jednak na parkiet. Zabrzanie wrócili na dobre tory i zaczęli serię zwycięstw. Wpierw pokonali Grupę Azoty Unię Tarnów (27:20), tydzień później Piotrkowianina, a dalej Sandrę Spa Pogoń Szczecin i Energę MKS Kalisz. Emocjonująco zapowiadało się szóste spotkanie, z MMTSem Kwidzyn, który ledwie kilka miesięcy temu zakończył rozgrywki na wyższej pozycji, niż zabrzanie. Ale i tym razem Górnicy byli górą.
Tuż po przerwie reprezentacyjnej Trójkolorowi zmierzyli się z Gwardią Opole. Mecz był dość nierówny, ale ostatecznie to zabrzanie przechylili przewagę na swoją korzyść i wygrali 30:24.
Październik zakończyć się miał dwoma meczami - z TORUS Wybrzeżem Gdańsk i Azotami-Puławy. W pierwszym z tych starć znów górą byli zabrzanie, wygrywając 28:20. O sile Górnika stanowić więc miał ostatni mecz z głównym konkurentem w strefie medalowej. Mecz był pełen pięknych trafień (a padło ich aż 80!), ale wygrali jednak goście z Puław. I to aż 38:32.