O meczu Polski ze Słowenią mówiło się bardzo dużo. Nie brakowało nawet opinii, że do tego meczu biało-czerwoni przygotowywali się przez ostatnie cztery lata. Zwycięstwo ze Słowenią miałoby bowiem znaczny wpływ na dalszą walkę Polaków o awans do ćwierćfinału mistrzostw świata. Dlaczego? Zespoły do kolejnej rundy, w której powalczą o ćwierćfinał, przechodzą z punktami zdobytymi w bezpośrednich pojedynkach z rywalami w grupie, a z grupy B najprawdopodobniej awansują Francja, Polska (w przypadku wygranej z Arabią Saudyjską) i właśnie Słowenia. A to upragnione miejsce w najlepszej ósemce mistrzostw świata umożliwiłoby walkę o igrzyska olimpijskie w Paryżu…
Ale o zawiłych kalkulacjach Polacy na boisku powinni zapomnieć. I wydawało się, że od pierwszych minut nie tylko wierzą w końcowy sukces, ale przede wszystkim konsekwentnie do niego dążą. Przede wszystkim biało-czerwoni byli skuteczni, a kolejne trafienia zaliczał Arkadiusz Moryto, który wykorzystywał kontry (4:2). Słoweńcy grając w osłabieniu wycofywali bramkarza, a Polacy przy przechwytach nie mieli dla nich litości. Niestety, dobrej gry gospodarzy wystarczyło tylko na 10 minut. Następnie zespół prowadzony przez trenera Patryka Rombela zaczął słabo bronić, pozwalał Słoweńcom wychodzić na czyste pozycje, a Adam Morawski był bezradny. Co gorsza, od 18. minuty, od stanu 10:11, Polacy nie mogli trafić do bramki rywali niemal… do końca pierwszej połowy. Tę fatalną passę przerwał w końcu Moryto, ale wcześniej Słoweńcy bezlitośnie wykorzystywali każdy błąd i do szatni biało-czerwoni zeszli przy sześciopunktowej stracie (11:17).
Kibice, którzy w sobotę w Spodku tworzyli znakomitą atmosferę, wciąż wierzyli w końcowy sukces Polaków. Co prawda przewaga do odrobienia była spora, ale w przypadku poprawy gry w obronie i skutecznym wykorzystaniu kontr, biało-czerwoni mogliby przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść. Ale niestety – Polacy po przerwie nie grali lepiej. Popełniali ogromną liczbę błędów, a co gorsza, wydawało się, że tracą nadzieję. Przy stanie 13:21 Rombel poprosił o czas. Niestety, to Słoweńcy wciąż się rozkręcali, a w 44. minucie osiągnęli aż dziesięciopunktową przewagę (15:25). Co prawda trzy kolejne trafienia należały do Polaków, więc należy ich pochwalić za tę serię, to jednak rywale mogli spokojnie kontrolować wydarzenia na boisku. Dużo wiary w poczynania Polaków dokładał Michał Olejniczak, ale to było za mało. Słoweńcy zdominowali spotkanie i zasłużenie wygrali 32:23.
Z kolei w drugim meczu grupy B niespodzianki nie było. Francja pewnie pokonała Arabię Saudyjską 41:23, choć trzeba przyznać, że mistrzowie olimpijscy potraktowali to spotkanie jako przygotowanie do dużo ważniejszego boju, jakim będzie poniedziałkowy pojedynek ze Słowenią. Trener Guillaume Gille dał odpocząć przede wszystkim Dice Memowi, czyli liderowi zespołu i umiejętnie rotował pozostałymi graczami tak, by zwyciężyć bez większego nakładu sił. Choć Arabia robiła wszystko, by się przeciwstawić tak klasowej drużynie (momentami nawet skutecznie), to jednak Francuzi już w pierwszej połowie wypracowali sobie bardzo wysoką przewagę (24:14), a w drugiej mogli kontrolować sytuację na boisku. Ostatecznie wygrali 41:23 i odnieśli drugie zwycięstwo w turnieju. – Zagraliśmy dobre spotkanie, jesteśmy zadowoleni, że wygraliśmy kolejny mecz grupowy. Teraz trzeba się skupić na spotkaniu ze Słowenią, z którą na pewno nie będzie grało nam się łatwo – skomentował po spotkaniu Dylan Nahi, na co dzień zawodnik Łomży Industria Kielce.
Polacy aktualnie zajmują trzecie miejsce w grupie przed Arabią Saudyjską, a przed nimi plasują się Słoweńcy (druga lokata) i Francuzi (lider). W ostatnim meczu grupowym Polacy zagrają z Arabią Saudyjską, a Francuzi ze Słowenią. Spotkania te zaplanowano na poniedziałek – Biało-Czerwoni na boisko wybiegną o godz. 20.30, a wcześniejszy pojedynek rozpocznie się o godz. 18.
Gospodarzami MŚ 2023 są Katowice, Województwo Śląskie, Kraków, Małopolska, Płock, Mazowsze i Gdańsk (w Polsce) oraz Goteborg, Malmo, Sztokholm, Kristianstad i Jonkoping (w Szwecji). Narodowymi Dostawcami turnieju w naszym kraju są Ministerstwo Sportu i Turystyki, Grupa Wirtualna Polska, Suzuki, Deloitte, Grupa LUX MED oraz Eventim, który prowadzi dystrybucję biletów na to wydarzenie. Sprzedaż wejściówek trwa. Więcej informacji na www.handball23.com.
Polska – Słowenia 23:32 (11:17)
Polska: Adam Morawski, Jakub Skrzyniarz – Michał Daszek 2, Arkadiusz Moryto 6, Maciej Gębala 1, Tomasz Gębala 1, Przemysław Krajewski 1, Michał Olejniczak 3, Szymon Sićko 2, Piotr Jędraszczyk, Patryk Walczak 2, Jan Czuwara 1, Ariel Pietrasik 2, Szymon Działakiewicz 2, Bartłomiej Bis, Piotr Chrapkowski. Trener: Patryk Rombel.
Słowenia: Joze Baznik, Urban Lesjak – Domen Makuc, Rok Ovnicek 2, Tadej Mazej, Gasper Horvat, Kristjan Horzen, Stefan Zabic, Tilen Kodrin 3, Nejc Cehte, Dean Bombac 2, Aleks Kavcic, Aleks Vlah 6, Domen Novak 1, Borut Mackovsek 2, Jure Dolenec 7, Blaż Janc 5, Blaż Blagotinsek 3. Trener: Uros Zorman