Trójkolorowi zaczynają z wysokiego "C" od meczu z puławianami w ramach 1/8 finału Pucharu Polski. Dla Trójkolorowych będzie to świetny rywal nie tylko na rozgrzewkę przed wznowieniem meczów ligowych, ale także by odbudować się psychicznie po jesiennej porażce z tym zespołem w lidze: - Na pewno siedzi nam ten mecz w głowie, tak samo jak mecz pucharowy sprzed roku - mówi kapitan Górnika - To dla nas motywacja, by inaczej teraz podejść do tego rywala i starcie potoczyło się po naszej myśli.
Kibiców może jednak niepokoić bardzo nierówna postawa Trójkolorowych w trakcie turniejów przygotowawczych. W obu z nich w pierwszej rundzie zabrzan eliminowali gospodarze - zespoły z Ostrowa i Szczecina. - Nikogo nie powinny jednak niepokoić te wyniki. To okres przygotowawczy. W jego trakcie graliśmy w pełnym treningu, bez świeżości. Mieliśmy też sporo drobnych kontuzji, więc graliśmy wąskim składem - mówi "Przytuł". - Warto dostrzec też pozytywy tych spotkań. Graliśmy twardo w obronie, choć było jeszcze trochę rzeczy do poprawki. I przede wszystkim sporo biegaliśmy. Chyba żaden z naszych rywali nie był w staniem nam w tym aspecie dorównać. A to dobry prognostyk przed ligą.
A w lidze pierwszym rywalem zabrzan będzie Grupa Azoty Unia Tarnów. I będzie to wyjątkowo ważny mecz, bo Górnicy by zagwarantować sobie brązowy medal, nie mogą przegrać ani jednego spotkania. - No, może poza Kielcami i Płockiem, to chyba jesteśmy w stanie skalkulować - uśmiecha się rozgrywający Górnika. - Co do Tarnowa - to dobry zespół, gra naprawdę solidnie i udowodnił to w pierwszej rundzie. Zdobył sporo punktów, między innymi remisując właśnie z Puławami - dodaje Damian Przytuła. Prędko też analizuje rywala: - Mamy na uwadze, że tarnowian prowadzi bardzo dobry trener, Tomasz Strząbała, który lubi zaskoczyć przeciwnika. Miałem przyjemność trenować pod jego wodzą przez rok i znam specyfikę jego pracy. Jesteśmy przygotowani na to, analizujemy i mamy w głowie jakie szykuje dla nas niespodzianki. Tym bardziej, że miał dużo czasu, żeby przygotować się do meczu z nami.