Tym bardziej, że Kaliszanie w ostatnich miesiącach praktycznie cały czas przegrywali. Z zespołu, który miał włączyć się w walkę o czołowe lokaty stoczył się w dół tabeli, tylko kilka punktów ponad strefę spadkową. Dość powiedzieć, że Kaliszanie nie zdobyli pełnej puli punktów od końca października. Rraz jedynie - na początku listopada zdołali zremisować z MMTSem Kwidzyn. W innych meczach przegrywali - z Lubinem, Opolem, Gdańskiem, Kwidzynem (w Pucharze Polski), Azotami Puławy, Ostrovią czy Kielcami. Przełom nastąpił dopiero przed tygodniem, kiedy to Energa wygrała z Chrobrym Głogów 26:25. Oddaliła tym samym się nieco od strefy spadkowej, mając sześć punktów przewagi nad przedostatnim Piotrkowianinem i osiem nad ostatnim Szczecinem.
Apetyty są jednak na pewno zdecydowanie wyższe.
Siłą kaliszan bezwzględnie jest bramka, której strzeże Jan Hdlicka broniący ze skutecznością niespełna 28 procent. Goni go doświadczony Krzysztof Szczecina, mający około 25 procent obron.
Warto też zwrócić na siłę ofensywną naszych najbliższych rywali. Tu warto zwrócić uwagę na Jędrzeja Zieniewicza, autora 72 bramek, czy Mateusza Góralskiego, który trafiał 56 razy.
Zabrzanie mogą spoglądać na sobotni mecz z optymizmem, wszak w październiku wygrali 32:25. Kaliszanie jednak potrzebują każdego punktu, więc bezwzględnie łatwo skóry nie oddadzą. Tym bardziej, że mają w pamięci dość sensacyjne zwycięstwo sprzed nieco ponad roku, kiedy wygrali 25:22.