Paweł Franzke: Trudno było podjąć decyzję o podjęciu pracy w Zabrzu?
Tomasz Strząbała: Z prezesem rozmawialiśmy po raz pierwszy o przejściu do Zabrza 14 lat temu. Potem pojawiła się jeszcze jedna propozycja, ale też nie udało się tego sfinalizować. Ale teraz, gdy zespół, który gra w rozgrywkach europejskich i zdobywa medal Mistrzostw Polski, a ty masz ambicje jako trener, wtedy się nie zastanawiasz w ogóle, tylko myślisz jak zbudować jak najmocniejszy zespół.
Jak oceniasz aktualne możliwości zespołu? Co chciałbyś w nim zmienić?
Zobaczymy jak będą wyglądać przygotowania i co jeszcze trzeba poprawić. Na pewno swój pomysł mam, tym bardziej, że czeka nas intensywny sezon. Droga w Lidze Europejskiej jest ciężka. Nie możemy zakładać, że będziemy kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa. Nie możemy spodziewać się też fantastycznych wyników, ale musimy pracować krok po kroku, zdobywać doświadczenie i wyciągać wnioski. Ale jeśli chodzi o polską ligę, to Górnik w minionym sezonie miał wyraźną przewagę fizyczną i potencjału zawodników, więc nikt, poza czołową dwójką, nie mógł nawiązać walki przez większość sezonu.
Nie martwi cię jednak ta końcówka Górnika, kiedy po zagwarantowaniu sobie medalu zaczął seriami przegrywać?
Nie byłem tu trenerem i nie mogę tego komentować. Moja filozofia jest zupełnie inna: dopóki zespół gra, każdy musi wychodzić na boisko i pokazać się na sto procent. Tak, jakby był to mecz o wszystko. Tak samo traktuję swoją rolę.
Do Zabrza przychodzisz też z etykietą pogromcy Górnika, bo prowadzone przez ciebie zespoły często w Zabrzu wygrywały. Wyeliminowałeś Górnika między innymi z ćwierćfinałów Mistrzostw Polski.
Tu mam nowe zadania i inne cele. Budujemy zespół, mamy dużo nowych zawodników, którzy dadzą większą jakość zespołowi. Ja pracuję tak, by zespół przygotować pod każdego rywala, żeby zaskoczyć ich zarówno w ataku, jak i obronie. To procentowało w przeszłości, a potencjał Górnika i liczba zawodników na dobrym poziomie pozwala na to.
To pierwszy sezon, w którym ty jako samodzielny trener będziesz występował w rozgrywkach europejskich. Emocje rosną?
Po pierwszym sezonie prowadzenia MMTSu byliśmy blisko tych rozgrywek, niestety musieliśmy się wycofać ze względów finansowych. Ale to był i tak wielki sukces, bo kiedy pojawiłem się w klubie, zespół był w rozsypce. A nam udało się zdobyć czwarte miejsce. Natomiast mam jednak 15 lat doświadczenia w Lidze Mistrzów w Kielcach. Obserwowałem trenerów zespołu z Kielc, a także innych najlepszych szkoleniowców na świecie, którzy walczyli o to trofeum i sporo z tego czerpałem. Chcę to wykorzystać teraz w Górniku.
Jakie stawiasz sobie cele na nowy sezon?
Chcemy powtórzyć wynik medalowy z minionego sezonu. Wiadomo, że zdobyć to jedno, ale powtórzyć to zadanie trudniejsze. Ale też dlatego w składzie doszło do pewnych rotacji, by zespół był jeszcze mocniejszy. Natomiast Liga Europejska - jeśli potwierdza się informacje o naszym udziale od razu w fazie grupowej - będzie to dla nas doskonała promocja dla dyscypliny, drużyny i także dla wielu zawodników.
Czeka nas jednak o wiele więcej grania, bo prócz rozgrywek europejskiej dojdzie prawdopodobnie zmieniona forma rozgrywek ligowych, w której pojawią się znów play-offy. Jak reagujesz na takie zmiany?
Taka forma będzie z korzyścią dla piłki ręcznej. Bo jednak kibice chętniej oglądają mecze, w których ważna jest stawka i pojawiają się emocje. Kiedy Górnik zagwarantował sobie medal na cztery kolejki przed końcem, widać było jak spadł poziom zespołu. Co ważne, jest to też korzyść dla nas, jako zespołu grającego w rozgrywkach europejskich. Bo w pewnym momencie dojdzie na pewno do natłoku spotkań, w których może powinąć nam się noga. Wtedy mamy czas do przygotowania i nadrobienia, start do play-offów z czwartego czy piątego miejsca daje nam jeszcze szanse na walkę o medale. Natomiast w aktualnym systemie każdy punkt mógłby mieć znaczenie na koniec sezonu. Ale to też dodatkowe wyzwanie, bo czeka nas nie tylko sporo pracy fizycznej, ale także mentalnej.
Nie martwi cię jednak ta intensywność grania? Czeka nas Europa, Superliga i Puchar Polski. A Górnik jednak nie będzie miał superszerokiego składu.
Odpowiedź jest jedna: mądrze przygotować się do tego, dać wszystkim zawodnikom oczywiście szansę i uzmysłowić im, że każdy jest tak samo wartościowy, jak wyjściowa siódemka. Granie 9 czy 10 zawodnikami przez cały sezon na pewno nie przyniesie sukcesu i w play-offach nie będzie realne.
Pozwolisz zawodnikom wybrać kapitana czy to twoja decyzja?
Ja go wybieram. Z Damianem Przytułą, dotychczasowym kapitanem, mam bardzo dobry kontakt, bo sam go wprowadzałem w piłkę ręczną, znamy się między innymi z Kwidzyna. Ale uważam też, że starsi gracze powinni mieć swoje zdanie w zespole. Więc będziemy tworzyć odpowiednią grupę.
A jak będzie wyglądać kwestia sztabu?
Sztab się tworzy. Na razie mogę potwierdzić, że mamy dobrego statystyka.
Jak będą wyglądać przygotowania?
Rozpoczniemy 14 lipca od badań i imprezy integracyjnej. Do pracy przejdziemy 17 lipca. Przygotowania jak zwykle będą ciężkie. Dużo biegania i siłownia, sporo ciężkich treningów na hali. Pierwsze grania mamy po dwóch tygodniach. Mamy zaplanowane sparingi z zespołami z Czech, ale także z Superligi. A na końcu czeka nas super turniej w Brnie, w którym zagra mistrz Austrii i zespół z Bundesligi. Więc wyzwania pną się w górę.
