Tradycyjnie rozpocznijmy od podsumowania pierwszego półrocza.
Myślę, że powinniśmy być zadowoleni z tej części sezonu. Jesteśmy na trzecim miejscu ligowej tabeli, co jest też naszym celem na koniec rozgrywek. Wyjście z grupy Ligi Europejskiej to też duży sukces dla nas. Wiadomo, że zdarzyły się wpadki, w Kaliszu czy z Piotrkowem, ale patrząc na intensywność naszych spotkań można było być pewnym, że prędzej czy później też takie potknięcia się zdarzą. Zwłaszcza, że przed rokiem, w Piotrkowie, w pierwszej rundzie zagrałem 13 meczów. W tym sezonie występowaliśmy 23 razy w starciach o stawkę i zagraliśmy też sporo sparingów. To duże obciążenie, a więc i zmęczenie. I przez to natężenie wiadomo, że wpadki mogły się zdarzyć. Jesteśmy jednak na tyle mocnym zespołem, że rok skończyliśmy ostatecznie na trzecim miejscu.
Można było jednak przewidzieć, że ta intensywność się zemści i w końcu odbije na wyniku. Zwłaszcza, że porażki mieszały się z dobrymi występami w Europie.
To prawdopodobnie wynik naszego braku doświadczenia. Na mecze Ligi Europejskiej wychodziliśmy bardzo zmotywowani, głodni gry. W ligowych starciach zabrakło tej koncentracji, nałożyło się na to zmęczenie fizyczne i psychiczne. Kalisz i Piotrków zaprezentowali się świetnie, a my… jak dzieci. Nam nie wychodziło nic, im wychodziło wszystko. Ale w rewanżu chcemy pokazać, że była to wpadka.
Miałeś okazję zadebiutować w Lidze Europejskiej. Który mecz najbardziej zapadł ci w pamięć?
Na pewno debiut z Atenami. Wiedziałem, że z powodu kontuzji Piotrka Wyszomirskiego na ławce będę ja i Casper Liljestrand. Zagrałem wtedy pełne 60 minut i był to dobry mecz z mojej strony. Super zagrała obrona, byliśmy też skuteczni w ataku. Towarzyszyło mi też wtedy sporo emocji - nowa rzecz, nowe doświadczenie i radość, że coś takiego osiągnąłem. Mam nadzieję, że jeszcze sporo takich meczów przede mną.
Po meczu zostałeś mocno wyściskany.
Oj tak, przyjechała ekipa z Bydgoszczy - mój tata ze znajomymi. Miałem spore wsparcie, za co im dziękuję. Dziękuję zresztą wszystkim, którzy mnie wspierają i mi kibicują także tu, w Zabrzu. Bo zostałem bardzo miło przyjęty i naprawdę cieszę się, że tu jestem.
Górnik w Lidze Europejskiej jest jednym z najmłodszych zespołów. Ty też zaniżasz średnią, bo masz ledwie 22 lata. Czy faktycznie ta różnica wieku rzutowała na ostateczne rezultaty?
Wśród bardziej doświadczonych rywali było widać to boiskowe cwaniactwo i klasę. Hannover w meczu w Dąbrowie pokazał dobitnie, że bije się w najlepszej lidze świata i mecz trwa 60 minut. Nam zabrakło ewidentnie doświadczenia w takim starciu. Ale z drugiej strony to, że jesteśmy takim młodym zespołem daje świetne rokowania na przyszłość. Mając tak niewiele lat zdobywamy doświadczenie indywidualnie i zespołowo, co na pewno zaprocentuje w przyszłości.
Na którego rywala czekasz teraz w Europie?
Gra z zespołem z Bundesligi, najlepsza ligi piłki ręcznej, to super doświadczenie. Mamy za sobą mecz w Hannoverze, przy pełnej hali. Nie mogę się teraz doczekać starcia z Rhein-Neckar. Oczywiście wyjazd do Nantes to też super sprawa, ale niemiecki zespół to jest “wow”. Czekam na to tym bardziej, bo wiem jak kibice żyją tam tym sportem. A my będziemy mogli się tam pokazać.
Głównym celem chyba jest teraz walka o czołowe miejsca w lidze.
Kluczowe jest zajęcie jak najwyższego miejsca, by uniknąć w ćwierćfinałach Płocka czy Kielc. Bo granie z nimi to minimalna szansa na awans. Szanse oczywiście są, bo meczami rządzi też dyspozycja dnia, kontuzje i choroby, ale jednak jest o wiele trudniejsze zadanie.
Górnika jednak często prześladuje pech wiosną, zwłaszcza wysyp kontuzji… Tym bardziej, że zespół będzie mocno obciążony rozgrywkami.
Mam to z tyłu głowy i trochę się tego boję. Ale każdy z nas wie o co gra i mam nadzieję, że nikt z nas tego nie odpuści. Mogą się wydarzyć różne rzeczy: urazy, kontuzje, zmęczenie. Kolokwialnie mówiąc: nie chciałbym obudzić się z ręką w nocniku. Mam jednak nadzieję, że starczy nam siły na rozgrywki play-off. Nie ma co wróżyć z fusów, ale ciężko pracować. Śledzę piłkę ręczną od lat, mój tata był przecież zawodnikiem. Pamiętam kiedy trenerem Górnika był Rastislav Trtik. Zespół wygrał nawet z Płockiem, a potem medal wymknął się z rąk i widać było tę gorycz po świetnym sezonie. Mam nadzieję, że nam się to nie wydarzy, a my skupimy się na celu.
Czyli brązowym medalu?
Nie mam takiego krążka, celuję w niego.
A cel w Lidze Europejskie to…?
Wiadomo, że chcemy wygrywać i urywać punkty. Ale sukcesem dla nas jest też to, co już osiągnęliśmy. Nie chcę pompować balonika. Teraz już nic nie musimy, teraz już tylko możemy się pokazać, zdobywać doświadczenie. Jeśli uda się urwać jakieś punkty, to będzie dla nas wielki sukces.
Paradoksalnie ta gra na luzie może dać wam handicap?
Tak. Ja w ogóle ostatnio zacząłem mniej napinać się na mecze. I to daje to efekty. Bo mamy sporą presję wyniku, więc wystarczy. I daje to efekt. Owocuje dobrymi wynikami.
Jaki plan na przerwę noworoczną?
Miałem nadzieję, na powołanie na kadrę po dobrych występach w lidze. Ale na razie trener Lijewski póki co mnie nie widzi. Będę więc ciężko pracował. A teraz zjem pierogi mamy, odpocznę, dobrze spędzę Sylwestra, potrenuję na siłowni - bo trochę mi tego brakuje przez intensywność grania. Mam nadzieję, że wrócę do treningów naładowany dobrą energią.