Biało-Czerwoni do zamykającego towarzyski turniej w Granollers spotkania ze Słowakami (18. drużyną ME 2022) przystępowali dzień po przekonującym zwycięstwie nad Serbią (38:33) oraz dwa dni po inauguracyjnej porażce z Hiszpanią (25:31). Dla Polaków sobotnie spotkanie było ostatnim sprawdzianem przed startem turnieju EHF EURO 2024. Nasi reprezentanci udział w mistrzostwach Europy rozpoczną w czwartek 11 stycznia w meczu z Norwegią.
W sobotę selekcjoner Marcin Lijewski zdecydował się na trzy zmiany w składzie. Po piątkowej absencji do zespołu powrócił Jakub Skrzyniarz, który dopełnił bramkarskiego tercetu razem z Adamem Morawskim i Mateuszem Koneckim. W meczowym protokole nie znaleźli się za to Arkadiusz Ossowski (uraz barku) oraz Mikołaj Czapliński (przeziębienie).
Wynik sobotniego meczu skuteczną egzekucją rzutu karnego otworzył natomiast Szymon Sićko. Kilkanaście sekund później “Sicio” popisał się także skutecznym przechwytem i udanym kontratakiem, więc już po czterech minutach Polacy prowadzili 2:0.
Od pierwszej minuty dostępu do polskiej bramki strzegł Jakub Skrzyniarz, a selekcjoner Lijewski dał szansę w ataku m.in. Przemysławowi Urbaniakowi, Jakubowi Powarzyńskiemu czy Mateuszowi Kosmali.
Po udanym początku Polaków do głosu doszli również Słowacy. Rywale doprowadzili do remisu 3:3, a po około dziesięciu minutach wyszli na minimalne prowadzenie (6:5). Na szczęście, Polacy bardzo szybko wrócili na dobre tory. W ataku rzutem z dystansu straszył Sićko, bardzo dobrze rozgrywał Paweł Paterek, w obronie kilka przechwytów zanotował Bartłomiej Bis, a w bramce czujny był Jakub Skrzyniarz. Efektem, po kwadransie gry Biało-Czerwoni prowadzili 11:8, a pięć minut później – 13:8.
Z czasem na parkiecie pojawili się Michał Olejniczak, Maciej Gębala, Dawid Dawydzik, Ariel Pietrasik czy Mateusz Kornecki, który zatrzymał m.in. dwa rzuty karne. Świeże siły i konsekwentna gra pozwoliły Polakom powiększyć zaliczkę, która do przerwy wynosiła aż dziewięć bramek.
Po powrocie do gry dominacja Biało-Czerwonych zaznaczała się jeszcze bardziej, co znajdowało także potwierdzenie na tablicy wyników. Do polskiej bramki wrócił Skrzyniarz, z rzutów karnych nie mylił się Kamil Syprzak, w kontratakach błyszczał Mateusz Kosmala, z linii dziewiątego metra rzucał Ariel Pietrasik, a indywidualnymi akcjami obronę rywali rozdzierał Michał Olejniczak.
Kolejne bramki Polacy zdobywali seriami, więc nic dziwnego, że po kwadransie drugiej połowy różnica wzrosła do piętnastu trafień (30:15). Trener Lijewski mógł swobodnie rotować składem, a grający z dużą pewnością siebie Polacy wprawiali się w dobre humory przed startem Mistrzostw Europy 2024.
Finalnie reprezentacja Polski zwyciężyła nad Słowacją wynikiem 38:20 i zajęła drugie miejsce w towarzyskim turnieju w hiszpańskim Granollers, z bilansem dwóch zwycięstw i jednej porażki ustępując wyłącznie gospodarzom. Tytułem MVP spotkania wyróżniono Pawła Paterka, a najskuteczniejszym zawodnikiem na parkiecie był Mateusz Kosmala, autor siedmiu bramek.