Panie prezesie. Kolejny sezon dobiegł końca. Jest okazja do pierwszych podsumowań.
Przede wszystkim cieszę się, że do hal na dobre wrócili kibice. Sport jest dla ludzi i tylko z fanami ma sens. Dlatego dziękuję naszym kibicom, że mimo kilku bolesnych i rozczarowujących porażek, tak licznie odwiedzali halę i dopingowali drużynę. Nawet w Puławach mieliśmy liczne wsparcie.
W najbardziej dramatycznym meczu sezonu…
To prawda. Patrząc na to obiektywnie, była to fantastyczna reklama i promocja piłki ręcznej. Dobry poziom, zmieniające się prowadzenie, fantastyczne bramki i dramatyczny finał. Niestety, dla nas bez bez szczęśliwego zakończenia. Dziękuję drużynie za ten mecz, bo pokazali, jaki faktycznie mieliśmy w tym sezonie potencjał. Większy niż to widać w końcowej tabeli.
Jeden rzut karny zdecydował, że kończymy sezon na piątej pozycji. Takiej sytuacji nie było dawno.
Ok. Nie mam pretensji o rzuty karne i całe to spotkanie, choć był w nim moment, kiedy mogliśmy „odjechać" Puławom i nawet wygrać mecz w 60 minutach. Medal, a przede wszystkim czwarte miejsce przegraliśmy wcześniej, choćby w bardzo słabym meczu z Kwidzynem w naszej hali, jaki po prostu nie ma prawa się zdarzyć. Poza tym Chrobry, Wybrzeże, Kalisz… Tam rozstrzygnęły się losy rozgrywek, a nie w Puławach, dlatego dziś musimy mówić o rozczarowaniu i nieudanym sezonie, bo tak oceniam piąte miejsce i brak gry w europejskich pucharach. Ponieśliśmy w tym sezonie aż dwanaście porażek. Wiem, że latem ubiegłego roku dokonaliśmy dużych zmian w drużynie i było oczywiste, że potrzebujemy trochę czasu żeby zespół się dotarł. Jednak dwanaście porażek trudno łatwo wytłumaczyć kontuzją, czy jedną i drugą nieudaną akcją. Proszę zauważyć, że więcej ponieśliśmy ich wiosną. Aż siedem, nie licząc kompromitującej przegranej z Puławami w Pucharze Polski. To wszystko w sezonie, w którym mieliśmy najlepszego bramkarza w lidze. Obiektywnie trzeba przyznać, że wkład Kuby Skrzyniarza w zdobycz punktową był ogromny. Kilka spotkań nam wygrał, a przegrywaliśmy, kiedy miał nawet 40-procentową skuteczność.
Celem przed sezonem było miejsce na podium, czy jednak czwarta lokata?
Cele trzeba mieć ambitne, bo jak zaczyna się sezon, to wszyscy mają zero punktów. Oczywiście czwarta lokata była celem minumum, bo dawała prawo gry w pucharach. Ale przypomnę, że kiedy w grudniu ograliśmy w Zabrzu po bardzo dobrym meczu Puławy, mieliśmy do nich dwa punkty straty. Tymczasem sezon kończymy mając stratę aż czternastu punktów. Mimo tego, że w dwumeczu z Puławami zdobyliśmy cztery „oczka". Czyli można było z nimi grać jak równy z równym. Proszę porównać, ile punktów trzeba było zdobyć rok temu, by zająć czwarte miejsce. Aż 57. Teraz? Zaledwie 44, a nie byliśmy w stanie tego osiągnąć. Dlatego każdy powinien sobie zrobić rachunek sumienia, czy zrobił wszystko, by „wyciągnąć" z sezonu, a nawet z każdego pojedynczego meczu jak najwięcej. Od zawodników po trenera Marcina Lijewskiego, bo można było oczekiwać bardziej konkretnych efektów pracy. Myślę też o meczach, kiedy w trudnych momentach zespół przegrywał i z ławki można było zrobić więcej, by odwrócić losy rywalizacji.
Trener wiele razy podkreślał, że był problem z Covidem i urazami. Wiosną żadnego meczu nie zagrał kapitan Bartek Bis.
Nie będę z tym polemizował, ale to jeden zawodnik. Zareagowałem sprowadzając dwóch chłopaków z Ukrainy, którzy na pewno bardzo nam pomogli w ostatniej fazie sezonu. Dima Artemenko zagrał w Puławach kosmiczny mecz i jeszcze da nam wiele radości. Kontuzje są wpisane w sport, inni też je mieli. W sobotę Azotom wypadł Jurecki, a jednak dali sobie bez niego radę. Pod koniec sezonu chyba nie ma drużyny, która gra w pełnym składzie. Trzeba sobie z tym umieć radzić.
Co czeka nas w nowym sezonie?
Na pewno będą zmiany. Wiemy już, że kilku zawodników odchodzi. Skrzyniarz, Bis, Gogola… Będziemy też zastanawiać się na przyszłością kilku innych, którym też kończą się umowy, ale też siądziemy z graczami, którzy mają jeszcze umowy, by porozmawiać o przyszłości. Umiejętności to jedno, w sporcie potrzebna jest też mentalność zwycięzców. W tą stronę musimy iść szukając nowych graczy i budując Górnika na kolejny sezon.
Kiedy możemy się spodziewać pierwszych konkretów?
Już w najbliższych dniach. Nie jest tak, że czekaliśmy do końca sezonu z budową kadry na nowe rozgrywki. Pracowaliśmy po cichu, ale konkretnie. Na liście już jest kilku graczy, którzy na pewno do nas dojdą i nie myślę o uzupełnieniach, ale realnych wzmocnieniach. Wierzę, że w nowym sezonie będziemy mieli jakościowo lepszą drużynę. Kilku młodych graczy już okrzepło, powinni wejść na wyższy poziom.
Na jakich pozycjach można się spodziewać ruchów kadrowych?
Widzimy, gdzie tracimy zawodników. Podobnie jak każdy oglądający nasze mecze ma rozeznanie, gdzie powinna być lepsza jakość, a nawet rywalizacja, bo dążymy do tego, by na każdej pozycji było co najmniej dwóch graczy o wysokiej jakości. Zespół jeszcze trenuje, potem czekają zawodników urlopy. Będzie tez czas na analizę tego wszystkiego, co działo się w tym sezonie. Wierzę, że wrócimy silniejsi pod każdym względem.