W mecz fantastycznie wszedł Piotr Wyszomirski, który jak natchniony odbijał kolejne próby rywali. Długo jednak musieliśmy czekać na otwierającą mecz bramkę. Zdobył ją dopiero w czwartej minucie Taras Minotskyi po fantastycznym podaniu Lukasa Morkovskiego. Ledwie dwie minuty później Trójkolorowi prowadzili już 3:0. Tymczasem Głogów wciąż był bez trafienia na swoim koncie. I to w dziesiątej minucie spotkania! Niesamowitą pracę wykonywali zabrzańscy defensorzy, a jeszcze więcej potu na rozgrzanej do czerwoności hali wylewał z siebie niepokonany Piotrek Wyszomirski! Przewaga zabrzan dalej rosła. Chwilę temu tablica wskazywała 5:0, a ledwie - zdawało się - ułamek sekundy później było już 7:0! Dopiero w czternastej minucie Kacper Grabowski zapisał się na liście strzelców jako pierwszy głogowianin. Zabrzanie wciąż jednak utrzymywali bezpieczną przewagę, wykorzystując jednocześnie kolejne dwuminutowe kary dla gości. W dziewiętnastej minucie gospodarze prowadzili już 11:4. Wkradła się w ich szeregi jednak nerwowość, co widać było zwłaszcza w ataku. Pojawiło się kilka zagubionych piłek. W końcu jednak zabrzanie wzięli się w garść i zdawało się, że co trafienie, to piękniejsze. Co warto tym bardziej docenić, że droga do bramki zdawała się jednak coraz trudniejsza, bo głogowianie poprawili obronę. Gra się wyrównała i oba zespoły wymieniały się bramka za bramkę. Wciąż jednak wynik ustalał fantastyczny początek meczu i siedem bramek bez odpowiedzi rywali. Ostatecznie wynik pierwszej połowy ustalił Rennosuke Tokuda, który trafił na 17:8.
Po wznowieniu meczu świetnie zaprezentowali się głogowianie, którzy wyraźnie odrobili lekcje w szatni i konsekwentnie zaczęli odrabiać straty. W 38. minucie zbliżyli się do zabrzan na pięć trafień. Nerwowo zrobiło się chwilę później. Wpierw wykluczenie otrzymał Bartosz Skiba, a ledwie osiemnaście sekund później, po długiej wideoweryfikacji, druga karę otrzymał Maxym Strelnikov. Głogów grał więc przez niespełna dwie minuty w podwójnym osłabieniu. Zabrzanie odskoczyli na siedem bramek przewagi, ale też mieli swoje problemy ze skutecznością wykończenia akcji. Ostatecznie Chrobry wyszedł jednak z tego obronną ręką i kilka minut później znów odrobił straty. Zbliżył się do zabrzan nawet na cztery trafienia! SIł wystarczyło jednak tylko na kilka minut, bo zabrzanie znów wrócili na właściwe tory, zacieśnili szeregi w obronie i zaczęli grać bardzo długo i konsekwentnie w ataku, nie tylko kradnąc czas, ale zdobywając też ważne bramki. Trener gości, Witalij Nat, widział wyraźnie skuteczność tej taktyki i choć wyjątkowo motywował swoich podopiecznych, czuł, że czas na odwrócenie losów spotkania praktycznie już umknął. Gdy Jakub Szyszko wykończył kontrę na 30:23 w 55. minucie, zdawało się, że jest już po meczu. Fantastyczny doping zabrzańskich kibiców stawał się jeszcze głośniejszy. Momentami zdawało się, że fundamenty Hali Pogoń, które pamiętały w końcu dwa Mistrzostwa Polski Pogoni Zabrze zaraz nie wytrzymają. Głogowian motywowały jeszcze bramki Jędrzeja Zienienwicza, ale wyraźnie brakowało już czasu. Ostatecznie Trójkolorowi zdobyli brązowy medal Mistrzostw Polski po wygranej z Chrobrym aż 33:27!
MVP spotkania został Piotr Wyszomirski, bramkarz Górnika Zabrze.