Mecz rozpoczął się od bardzo wyrównanego starcia. Oba zespoły świetnie znajdowały taktyczne rozwiązania i pewnie pokonywały bramkarzy rywali. Widowisko jednak mogło skończyć się już po 5 minutach. Rywale z Kielc, po serii pięciu trafień z rzędu, odskoczyli na 7:2, a zabrzanie nie potrafili znaleźć drogi do bramki przeciwników. Prześladował ich pech, głównie w postaci doskonale zorganizowanej obrony rywali. Gospodarze próbowali głównie ataków z prawej strony. W końcu jednak, po kwadransie, impas strzelecki przełamał Paweł Krawczyk pewnym rzutem ze środka. I choć gospodarze zaczęli zdobywać bramki, to jednak wcześniej wypracowana przewaga dawała Industrii solidne prowadzenie i sporo swobody w ataku. W obronie natomiast prawdziwym katem okazał się Artsem Karalek, który raz za razem sprytnie znajdował okazje do oddania skutecznych rzutów. Ostatecznie przewaga Industrii była wyraźna, a na przerwę schodzili, prowadząc aż 19:10.
Gra zdecydowanie wyrównała się po przerwie. Oba zespoły praktycznie wymieniały się ciosami, a już po 10 minutach wynik wskazywał 20:28. Niestety, wydawało się, że zaliczka z pierwszej połowy będzie wyjątkowo trudna do odrobienia. Trener Strząbała utrzymywał na parkiecie najbardziej wyróżniających się zawodników w tym spotkaniu, licząc, że finalnie odnajdą drogę do bramki. Najłatwiej zdawało się to przychodzić skrzydłowym Górnika i Tarasowi Minotskiemu, którzy dopisywali kolejne trafienia do dorobku. Goście jednak cały czas kontrolowali mecz, prowadząc nawet 11 bramkami. Skuteczności kielczanom zaczęło brakować dopiero w końcówce. Głównie mierzyli w górne rejony bramki strzeżonej przez Kacpra Ligarzewskiego, co często kończyło się rzutami ponad poprzeczką. Wynik wydawał się jednak bezpieczny. I choć zabrzanie wygrali drugą połowę, mecz zakończył się zwycięstwem Industrii 36:28. MVP spotkania został Benoit Kounkoud, zawodnik z Kielc.