Górnik zaczął naprawdę dobrze. Bardzo szybko dwie okazje wykorzystał Dmytro Artemenko. Choć też trzeba przyznać, że nie wykorzystał rzutu karnego, acz w jego “buty” świetnie w tej roli wpisał się Jakub Szyszko. Dzięki im staraniom zabrzanie wypracowali przewagę 6:3 w 11. minucie tego spotkania. Świetnie też pracowała zabrzańska defensywa, która wyraźnie przeszkadzała rywalom w budowaniu kolejnych okazji. Gospodarze mimo wysiłków golkiperów z Kwidzyna wyprowadzili aż sześciobramkowe prowadzenie. W końcu jednak zespół z północy Polski wrócił na w laściwe tory i poprawił grę w obronie. Ta dawała okazje do kontr wykorzystywanych głównie przez Mateusza Kosmalę. Skrzydłowy MMTSu zanotował trzy trafienia z rzędu! Zabrzanie mieli zaś problem z budowaniem akcji w ofensywie. Ostatecznie po sporym zamieszaniu w końcówce pierwszej połowy zabrzanie prowadzili tylko jedną bramką, 13:12.
Mimo chwili przerwy, zabrzanie wciąż nie potrafili zagrać na swoim poziomie. Wyraźnie coś zacięło się w budowaniu przez nich akcji. Wynik jednak cały czas utrzymywał się w okolicy remisu. Pierwsze prowadzenie dla gości dał jednak Wiktor Jankowski, trafiając w 42. minucie na 18:17. Po chwili przewaga gości się powiększyła aż do trzech trafień, co było oznaką dla trenera Strząbały by zarządzić czas. Po wznowieniu gry jednak wciąż świetnie spisywał się w bramce MMTSu Łukasz Zakreta. Skuteczność zabrzan jednak wyraźnie się zacięła. Wciąż w pełni rozpędzić się nie mogli Minotskyi i Racotea. Do bramki rywali Trójkolorowi nie trafili przez dwanaście minut, od 44. do 56. minuty! Goście cały czas powiększali przewagę, głównie z rąk Michała Potocznego czy skrzydłowych. Tuż przed końcem spotkania prowadzili 26:19! Dwudziestą bramkę dla gospodarzy zdobył Artemenko, który też chwilę później ostatecznie ustalił wynik spotkania na 21:28.
MVP spotkania został Michał Bekisz, autor pięciu bramek. Teraz jednak czeka go chwila przerwy, bo w trakcie spotkania doznał bolesnego urazu.