Od pierwszych minut najjaśniejszym punktem zabrzańskiego składu był golkiper, Kacper Ligarzewski, który odbijał kolejne próby rywali. W ataku świetnie spisywał się Dmytro Artemenko, autor dwóch trafień. Trójkolorowi wyszli szybko na prowadzenie 4:2. Zagłębie jednak prędko odrobiło straty i zdobyło nawet wyrównanie 5:5 z rąk Dawida Krysiaka po fantastycznym podaniu przez całe boisko Mateusza Schodowskiego.Kolejne minuty były więc wyraźnie wyrównane, a żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie choć drobnej przewagi. W końcu jednak po pierwszym kwadransie zabrzanie rzucili trzy trafienia z rzędu, odskakując na przewagę 11:9. Trener Jarosław Hipner natychmiast poprosił o czas, a jego podopieczni chwilę później zdobyli kontaktowe trafienie. W odpowiedzi jednak dosłownie kilka chwil później na listę strzelców znów wpisał się Artemenko. Zabrzanie zdawało się kontrolowali już wynik, zwłaszcza dzięki wyraźnie stęsknionemu za grą Lukasowi Morkovskiemu. Lubinianie zagrali jednak wyjątkowo pewnie w końcówce, a co więcej pomógł im jeszcze podyktowany w końcówce rzut karny. Dlatego też połowa zakończyła się ledwie minimalnym prowadzeniem zabrzan, 18:17.
Na otwarcie drugiej połowy Stanisław Gębala zdobył upragnione wyrównanie, a po chwili Dawid Krysiak wykorzystał rzut karny dając prowadzenie gości 19:18. Wtedy jednak po raz kolejny okazało się jak świetnie zorientowany jest Jakub Szyszko, który nie tylko zdobył bramkę na wagę wyrównania 20:20, ale też świetnie zapracował chwilę wcześniej w obronie. Zagłębie tymczasem w defensywie zdecydowanie zaostrzyło swoją postawę i grało zdecydowanie agresywniej, przerywając akcje Trójkolorowych. Ci jednak zdołali wyrównać 22:22 po trafieniu Pawła Krawczyka. Zabrzanie wyszli na minimalne prowadzenie, a bardzo dobrą zmianę w bramce dał Piotr Wyszomirski, który ostudził zapędy rywali. Zabrzanie mieli jednak problem zapewnić sobie dalsze prowadzenie, więc wszystkich zgromadzonych czekała jeszcze spora dawka emocji. Miedziowi znów zdołali się urwać na dwa trafienia, dzięki doskonałym kontrom wykończonym przez Czuwarę. Co więcej, sędziowie jakby chcieli ukarać wszystkich zawodników Górnika, wszak nad wyraz chętnie rozdawali kary dla zabrzan. Goście świetnie wykorzystali ten czas, wyprowadzając nawet trzybramkowe prowadzenie (29:26). Tego już było za dużo dla trenera Miszki, który natychmiast zażądał przerwę. Trójkolorowi w obronie dosłownie wypychali rywali z dala od bramki, ale przechwyconych piłek nie potrafili przekuć na bramki. Zgodnie z oczekiwaniami spotkanie emocjonujące było do ostatnich chwil. Goście odskoczyli nawet na cztery bramki przewagi dzięki wykorzystywaniu luk w obronie Górnika. Zabrzanie jednak zdołali odrobić dwa trafienia i na nieco ponad 60 sekund przed końcem zdawało się, że przejęli inicjatywę. Aby przerwać rozpędzanie się Górnika, trener Jarosław Hipnerj natychmiast poprosił o czas, a chwilę później dzięki doskonałej kontrze wynik spotkania ustalił Jan Czuwara, rzucając na 32:29.
MVP spotkania został Dmytro Artemenko, autor siedmiu trafień dla Górnika.