Mecz rozpoczął się od wręczenia nagrody dla Piotra Depty, cenionego zawodnika i przede wszystkim wieloletniego trenera i nauczyciela. Zasłużony szczypiornista obchodził ostatnio osiemdziesiąte urodziny, co było doskonałą okazją do wręczenia nagrody przez Śląski Związek Piłki Ręcznej reprezentowany przez Marcina Zubka.
Zabrzanie świetnie rozpoczęli to spotkanie i szybko zaczęli wpisywać się na listę strzelców. Już w szóstej minucie tablica zegarowa wskazywała wynik 4:0. Legionowianie trafili po raz pierwszy z rąk FIlipa Fąfary dopiero w siódmej minucie. Co gorsza goście musieli radzić sobie bez Damiana Pawelca, który doznał w pierwszych minutach meczu kontuzji kolana. Sędziowie chwilę później musieli uczestniczyć w rozdzielaniu bójki, w której uczestniczyć mieli Dmytro Ilchenki i Sławomir Lewandowski. Obaj otrzymali dwuminutowe wykluczenie, a chwilę później karę otrzymał też Lukas Morkovsky. Trójkolorowi zmuszeni byli do radzenia sobie w podwójnym osłabieniu, co dało KPRowi szansę na odrobienie strat do wyniku 8:5. Spora w tym zasługa strat w obronie i rzutów do pustej bramki przez całe boisko. Gospodarze odzyskali w końcu jednak swój rytm, i po kolejnych trafieniach zwłaszcza z prawej strony boiska prowadzili już nawet pięcioma trafieniami (14:9). Doskonale wykorzystywał kolejne okazje Dawid Petlak, ale to zabrzanie kontrolowali mecz czterema-pięcioma bramkami. Kontry i szybkie wznowienia doskonale wykańczał Dmytro Artemenko, a wynik pierwszej połowy ostatecznie ustalił Szymon Pluczyk, trafiając na 18:12.
Z przerwy wyraźnie lepiej skorzystali Legionowianie, którzy nie tylko wyeliminowali na dwie minuty Tarasa Minotskiego, ale takżę zdobyli dwie prędkie bramki. Zmniejszyli tym samym prowadzenie zabrzan do wyniku 18:14. Przewagę gospodarzom udawało się cały czas utrzymywać, wszak doskonałe zawody rozgrywał Piotr Wyszomirski, który bronił czasem nawet jak natchniony, a miał nawet okazję na bramkę… z akcji. Jego próbę jeszcze z pierwszej połowy niestety obroniono. W obronie Górnika jednak doskonale spisywał się Minotskyi, który nabierał gości raz za razem. Goście jednak cały czas naciskali i walczyli o korzystne zakończenie meczu. Gwoździem do trumny była jednak seria czterech trafień z rzędu zainaugurowana przez Pawła Krawyczka Zabrzanie odskoczyli na prowadzenie ośmioma bramkami. I była to przewaga dostateczna, by ostatecznie cieszyć się zwycięstwem 31:25. Nawet mimo ofensywnych wysiłków gości, a zwłaszcza Kamila Cioka zwłaszcza w ostatnich minutach starcia.
MVP spotkania został Piotr Wyszomirski. Bramkarz Górnika bronił w tym spotkaniu ze skutecznością aż 32%.