Pierwsze spotkanie w sezonie 2022/2023, w Orlen Arenie, rozpoczęło się od ataku gości i bramki Dmytro Artemenko. Mimo odpowiedzi płocczan, ukraiński skrzydłowy dalej punktował, dwukrotnie trafił Rutkowski, a po razie Mauer i Ilchenko, dzięki czemu w siódmej minucie pojedynku zabrzanie prowadzili 3:6. Później Górnicy mieli szansę na kolejne trafienie, lecz na linii siódmego metra lepszy okazał się goalkeeper Wiślaków – Kristian Pilipović.
Zabrzanie w zasadzie zdominowali początek spotkania, ciągle powiększając prowadzenie. Wtedy jednak do głosu doszli gospodarze. W końcu przyszła pora również na Nafciarzy – w 18. min. rzut karny wykorzystał Perez, zaś zabrzanie zaliczyli sześciominutowy przestój, który przerwał Przytuła. Gdy bramkę zdobył Daszek, a tablica wyników wskazywała rezultat 9:10, o czas poprosił szkoleniowiec Górnika – Marcin Lijewski. Po czasie udaną interwencją popisał się Krystian Pilipović, a po chwili ponownie karnego wykorzystał Perez. ORLEN Wisła Płock była bliska wyjścia na prowadzenie, jednak goście nie dawali gospodarzom wypracować przewagi do 22. min.
Wtedy jednak zabrzanie musieli grać w podwójnym osłabieniu. Dwie minuty kary otrzymał Mauer, a po chwili Kaczor. To dodało gospodarzam wiatru w żagle, którzy wygrali pierwszą połowę 17:13.
Wynik po przerwie, szybkim rzutem z drugiej linii, otworzył Sergei Kosorotov, który po chwili dołożył kolejne trafienie. Wisła prowadziła już sześcioma bramkami, a zabrzanom wyjątkowo zaczął komplikować szyki Kristian Pilipović, bramkarz Orlenu, który odbijał kolejne próby. Dopiero po ośmiu minutach drugiej połowy ciszę Górnika przerwał Przytuła.
To był impuls. Górnik Zabrze gonił Nafciarzy, jednak płocczanie utrzymywali sześcio-siedmiobramkową przewagę. Gospodarze kontrolowali grę i mimo wyrównanej walki, zabrzanie nie byli w stanie zmniejszyć strat. Wynik spotkania zamknął Komarzewski – z kontrataku (34:25).