Trójkolorowi rozpoczęli od dwóch szybkich trafień - Damian Przytuły i Pawła Krawczyka. Goście zaczęli jednak odrabiać straty. Ich szyki jednak złamał pechowy rzut karny Piotra Swata, który w opinii sędziów (i zdaje się - tylko sędziów) trafił w głowę Caspra Liljestranda. Zgodnie z aktualnymi wytycznymi kara mogła być jedna: czerwona kartka dla zawodnika z Piotrkowa. Wykluczenie dodało zabrzanom wiatru w żagle, którzy po sześciu minutach prowadzili 6:2. Kolejne trzy świetne trafienia, w tym dwa Sebastiana Kaczora, powiększyły przewagę do 9:3 w 10. minucie. Próby gości świetnie odbijał Piotr Wyszomirski, ale dłużny zabrzanom nie pozostawał także Kacper Ligarzewski po drugiej stronie boiska. Zabrzanie jednak jakby ucieszeni sześciobramkową zaliczką nagle zaczęli popełniać proste błędy w ataku. Piotrków jednak wykorzystywał je… z rzadka.
Zabrzanie jednak także zaliczyli wykluczenie. Czerwień ujrzał Piotr Rutkowski za faul przy kontrze gości. To wyraźnie osłabiło zabrzan, którzy zaczęli tracić bramki, a jednocześnie nie byli w stanie odbić sobie tego w ataku Sędziowie zresztą nie szczędzili kolejnych wykluczeń i zdawało się, że zabrzanie do perfekcji muszą wyćwiczyć grę w osłabieniu. Ale dawało to też kolejne okazje piotrkowianom, którzy na pięć minut przed końcem pierwszej połowy zmniejszyli straty do dwóch bramek - 15:13. Zabrzanie wciąż nie potrafili znaleźć drogi do bramki. Wreszcie jednak świetnym zwodem popisał się Rennosuke Tokuda, a po chwili mocnym rzutem popisał się kapitan Górnika i pierwsza połowa zakończyła się przewagą zabrzan 17:14.
Drugą odsłonę gry Trójkolorowi rozpoczęli od dwóch pomyłek, ale po chwili powiększyli przewagę do pięciu trafień. Piotrkowianie jednak odrobili lekcje w szatni i zdecydowanie poprawili obronę. To im dawało kolejne kontry, a także okazje do rzutów przez całe boisko. Wszak zabrzanie znów grali raz za razem w osłabieniu i wycofywali bramkarza do ataku.
Goście dopadli zabrzan nawet na dwa trafienia (22:20), ale wciąż jednak prowadzenia pilnował świetny Piotr Wyszomirski. Nieco gorzej wyglądało w ataku. Trójkolorowi świetne kombinacyjne akcje mieszali z długą grą, w której nie zawsze był pomysł na rozegranie. Wtedy jednak odpowiedzialność za wynik brał Damian Przytuła, który raz za razem bombardował bramkę gości. Na dziesięć minut przed końcem zdawało się, że zabrzanie będą kontrolować wynik i dowiozą punkty do końca. Piotrkowianom wyraźnie brakowało sił, ale nie ustawali w kolejnych akcjach, które jednak świetnie odbijał Piotr Wyszomirski. I choć straty zmniejszyli jeszcze Doniecki i Jędraszczyk, wynik ustalił na ułamek sekundy przed końcową syreną Dima Artemenko. Górnik zwyciężył 29:25.
MVP meczu decyzją kibiców wybrano Piotra Wyszomirskiego, który bronił ze skutecznością aż 44%!