Mecz dla zabrzan zaczął się jednak niespodziewanie źle. Goście rzucili pięć bramek z rzędu, a na pierwsze trafienie Górników czekaliśmy ponad 6 minut. Dość powiedzieć, że minęło jeszcze 9 minut meczu, a Arkadiusz Moryto miał na swoim koncie już cztery trafienia, w tym połowę z rzutów karnych, a drugą - wykańczając kontry. Pewnym remedium na te problemy był wprowadzenie Piotra Rutkowskiego w miejsce Damiana Przytuły, który bardzo szybko zapisał się dwukrotnie na liście strzelców. Rozgrzał się także jego imiennik - Piotr Wyszomirski, który zanotował dwie ważne interwencje z rzędu. Pięciobramkowa przewaga kielczan z początku meczu wciąż jednak się utrzymywała. Kielczanie jednak kontrolowali grę i pozwalali sobie na coraz śmielsze rozegrania. Wyraźnie widzieli siłę środkowej obrony zabrzan, więc ataki rozrzucali na boki i skrzydła, gdzie Trójkolorowi nie zawsze nadążali za rywalem. Ale i zabrzanie nie pozostawali dłużni, notując serię trzech trafień z rzędu bez odpowiedzi rywali. W zmniejszeniu przewagi Łomży jednak świetnie przeszkadzał Andreas Wolff w bramce, odbijający raz za razem kolejne próby. Patent na niego miał tylko Dima Ilchenko, który szybko zapisał się trzykrotnie na listę strzelców. Końcówka pierwszej połowy jednak należała do Kielc. Rzucili siedem bramek, na które zabrzanie odpowiedzieli tylko dwa razy. I tym samym pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 10:21.
Po przerwie impuls do gry dał Paweł Kazimier, który zanotował kilka ważnych interwencji, dając nieco oddechu kolegom z przodu. Ci grali wyraźnie bardziej kreatywnie, szukając mniej konwencjonalnych rozwiązań w ataku. Znów jednak rozstrzelał się Arkadiusz Moryto, który znów zanotował trzy trafienia z rzędu. Kolejne minuty jednak były wyraźnie pod dyktando kielczan. Goście powiększyli finalnie przewagę aż do piętnastu bramek. Zabrzanie nieco otrząsnęli się dopiero przy wyniku 21:36, grając zdecydowanie atrakcyjniej dla oka, choć niestety wciąż nie zawsze skutecznie. Co gorsza wykluczenie w postaci niebieskiej kartki za faul na Thrastarsonie otrzymał Dima Ilchenko, który coraz śmielej spisywał się w ataku i świetnie walczył w defensywie. Ostatecznie zabrzanie przegrali aż szesnastoma trafieniami - 24:40.
MVP meczu został Arkadiusz Moryto, autor aż dziesięciu trafień.