Dlatego też od pierwszych minut mecz był pełen rumieńców. Choć zabrzanie zaczęli od straty bramki z rzutu karnego, to już po chwili popisali się fantastyczną wrzutką Tokudy do Bachki i cennym wyrównaniem. Dwie świetnie interwencje zaliczył też Piotrek Wyszomirski. Wtedy jednak zabrzanie nabrali nieco nerwowości, która skutkowała stratami. Goście skrzętnie je wykorzystywali i w dziewiątej minucie wyszli na prowadzenie 5:2. Zabrzanie nieco podreperowali straty i po trafieniu Damian Przytuły doszło do bramki kontaktowej, ale dwie minuty dla zabrzan dały sporo okazji płocczanin, którzy prowadzili już nawet 9:4. Zabrzanie karani byli głównie za pośrednictwem świetnie wykończonych kontr, ale także szybkich wznowień, za którymi zabrzańska defensywa nie zawsze nadążała. Po dwudziestu minutach meczu Górnicy przegrywali już 5:13. Wreszcie impas strzelecki zabrzan przełamał Paweł Krawczyk, dający nadzieje zabrzanom. Na dobre tory wróciła też obrona, która przeszkodziłą rywalom w kolejnym ataku. Wisła jednak uaktywniła defensywę, grając systemem 5-1. Ale nawet kiedy udało się ją oszukać, na wysokości zadania stawał świeżoupieczony reprezentant Polski, bramkarz Marcel Jastrzębski. Tym samym pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 8:16.
Po przerwie zobaczyliśmy jakby zupełnie odmienionego Górnika. Zdawało się, że zdjęto mu z ramion odium wygranej za wszelką cenę, dzięki czemu Trójkolorowi zaczęli grać szerzej w ataku i uruchomili bojowo nastawione skrzydła. Swoje też dodawało wsparcie lokalnych kibiców, którzy nad wyraz aktywnie dopingowali gospodarzy. Dość powiedzieć, że pierwszą dekadę tej połowy zabrzanie wygrali 5:3. Wciąż jednak to Wisłą prowadziła sześcioma trafieniami. Wtedy jednak drugi bieg włączył bramkarz rywali, Ignacio Garcia Biosca, który odbił trzy próby zabrzan z kolei. To dało kolejny oddech Wiśle, która przywróciła ośmiobramkowe prowadzenie. Co gorsza, na 9 minut przed końcem trzecią dwuminutową karę otrzymał DIma Artemenko, który przypadkowo trafił bramkarza rywali w twarz. To skutkowało kolejnym osłabieniem, a przede wszystkim czerwoną kartką. Kolejne osłabienia to woda na młyn dla Wisły. Serię pięciu trafień rywali przerwał dopiero Paweł Krawczyk, zdobywający 17. bramkę dla zabrzan. Zabrzanie wykorzystali jeszcze dwa rzute karny i do szatni schodzili przegrywając 19:30.
MVP meczu został Marcel Jastrzębski, bramkarz Orlenu Wisły Płock.