Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy odbili kilka prób zabrzan. Samemu jednak w ciągu siedmiu minut tylko raz zapisali się na liście strzelców. Za to zdołali wyrzucić z boiska na dwie minuty Rennosuke Tokudę. Wynik po stronie Górników otworzył Damian Przytuła, dopiero w ósmej minucie. Przez kolejne minuty oba zespoły szły łeb w łeb. Bramek padało jednak niewiele, bo w doskonałej dyspozycji byli bramkarze obu stron. W ataku zabrzan wyróżniał się jednak Miljan Ivanović, który szybko zaadoptował się w Górniku. Prędko popisał się wykończeniem ciekawego podania Tokudy i zdobył wyrównującą bramkę na 7:7. Dostrzec można było jednak, że sporo czasu gospodarze spędzili na analizie wideo ataku zabrzan. Łatwo przerywali podania do skrzydeł i obrotowego. Katem dla zabrzan okazał się być doświadczony Piotr Swat, który po 21 minutach miał już cztery bramki na koncie. Zabrzanie jednak w końcu zdołali odskoczyć na dwa trafienia, 13:11. Gospodarze jednak prędko dopadli ich na remis, ale ostatnie minuty należały do Górnika, który wygrał pierwszą połowę 15:13.
Drugą połowę lepiej zaczęli gospodarze. Choć zabrzanie trafili jako pierwsi, to po pięciu minutach mieli już przewagę jednego trafienia (15:16). Fantastyczne zawody rozgrywał Kacper Ligarzewski, który rozgryzł praktycznie cały repertuar rzutowy zabrzańskich zawodników, a zwłaszcza skrzydłowych. Tym bardziej, że Trójkolorowi grali w dziwnym ustawieniu. Leworęczny skrzydłowy stał na lewej połówce, a praworęczny - na prawej. Miało to sens w obronie, ale w ataku absolutnie nie dawało zabrzanom sukcesu. Kolejne minuty świetnie wykorzystał Aleksandr Bachko, nie tylko rozgrywając, ale i trafiając do bramki. Cały czas jednak udawało się budować i utrzymywać dwubramkowe prowadzenie. Widać było, że o wyniku zadecydują ostatnie minuty spotkania. No i faktycznie po trafieniu Patryka Mauera na pięć minut przed końcem zabrzeniw wyszli na dość bezpieczne, czterobramkowe prowadzenie 27:23. Górnicy chyba zaczęli jednak za wcześniej celebrować zwycięstwo, bo gospodarze szybko zmniejszyli straty do dwóch bramek i na 100 sekund przed końcem spotkania było 26:28. W szeregi zabrzan wkradła się niepewność. W badzo ważnym momencie świetnie znów spisał się Tokuda, który przechwycił piłkę i przeczołgał po parkiecie kontrującego Jędraszczyka. Na minutę przed końcem trafił jeszcze Damian Przytuła i mecz miał się jednak skończyć na korzyść zabrzan. Mecz zakończył się zwycięśtwem zabrzan 29:26. MVP meczu został jednak Kacper Ligarzewski, bramkarz gospodarzy.