Mecz rozpoczął się od bardzo wyrównanej wymiany ciosów, w której największymi gwiazdami byli jednak bramkarze obu drużyn. Zarówno Piotr Wyszomirski, jak i Miłosz Wałach odbijali kolejne próby przeciwników. Po ośmiu minutach tablica wskazywałą wynik 3:3. Wtedy jednak zasklepiła się obrona gości, która odbijała kolejne, dość niemrawe, próby Górników, a to dawało okazje do kontr. Je bezwzględnie wykorzystywał głównie Arkadiusz Moryto, który dał po dwunastu minutach meczu prowadzenie 7:3. Kielczanie niezwykli marnować darów losu, więc przewagę ledwie po trzech minutach powiększyli już do sześciu trafień - 5:11. Co więcej, Wałach w bramce stanowił mur praktycznie nie do przeskoczenia. Po kwadransie statystyki wskazywały aż 45% skuteczność jego interwencji! Jego nadspodziewana skuteczność wyraźnie kwasiła miny gospodarzy, którzy po kolejnych próbach wracali do obrony z rosnącą frustracją. Przewaga kielczan sięgała już siedmiu bramek, kiedy impuls dał Kacper Ligarzewski w bramce, broniąc kilka ważnych prób kielczan. Straty minimalizować zaczęli Kuba Szyszko i Dima Artemenko. Dwa ważne trafienia zanotował też Damian Przytuła. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 13:18 dla gości.
Drugą połowę goście chcieli rozpocząć szybko, ale ostatecznie to zabrzanie po trafieniu Dmytro Artemenko zmniejszyli straty do czterech bramek. Obie drużyny wymieniały się ciosami, ale przewagę wciąż mieli kielczanie. Górnicy swoich szans zaczęli upatrywać w kombinacyjnej grze z pierwszą linią. Drobne błędy jednak były wodą na młyn kielczan, którzy znów zanotowali serię trzech trafień z rzędu i znów też uciekli górnikom na siedem bramek. Prawdziwym katem był Alex Dujszebajew, który praktycznie w ogóle się nie mylił. Mecz jednak niespodziewanie przyspieszył w ostatnim kwadransie! Dziennikarze nie nadążali notować kolejnych strzelców, kibiców bolały już szyje od kręcenia głową to w lewo, to w prawo. W nieco ponad dwie minuty padło sześć bramek dla obu drużyn! Górnik łapał wiatr w żagle i choć wciąż przegrywał, kolejne impulsy dawały sporo nadziei na odwrócenie losów spotkania, między innymi trafienie przez całe boisko w wykonaniu Piotra Wyszomirskiego. Emocji w samej końcówce nie brakowało. Obie drużyny rzuciły się sobie do gardeł, gdy doszło do starcia pomiędzy Szymonem Sićką a Adamem Wąsowski. Ten pierwszy otrzymał dwuminutowe wykluczenie, ten drugi - czerwoną kartkę. Na trzy minuty przed końcem było już 30:33 i zabrzanie mieli okazję na zmniejszenie strat. Okazję zmarnował jednak Dmytro Artemenko. Co więcej w końcówce zabrzanie musieli grać w podwójnym osłabieniu, bo trzecią karę otrzymał Sebastian Kaczor. Ale i kielczanie cierpieli na braki, bo po chwili “dwójkę” ujrzał także Daniel Dujszebajew za rzut na głowę bramkarza. Presję świetnie zniósł Szymon Sićko, który po powrocie na boisku rzucił trzecią bramkę dla gości z rzędu. Zabrzanie odpowiedzieli dwoma trafieniami, a ostateczny wynik spotkania - 32:36 - ustalił Arciom Karalek trafienie.
MVP meczu został Alex Dujszebajew, autor 10 bramek.