I choć ostatecznie nie padły żadne bramki, to jednak byliśmy świadkami aż trzech akcji w pierwszy 40 sekundach. W kolejnych minutach rozkręcili się jednak głównie goście, którzy rękami Jakuba Morynia wyszli na prowadzenie 2:1. Zabrzanie długo nie potrafili sforsować drogi do bramki strzeżonej przez Marcina Schodowskiego, ale ostatecznie udało się tego dokonać dzięki rzutom z pierwszej linii. Dramatycznie zrobiło się już w dwunastej minucie. Goście kontrami zdołali wyrównać, a gdy świetnie na pozycję wyszedł Jakub Bogacz, został dotkliwie sfaulowany przez Kamila Pedryca. Skrzydłowy Górnika długo nie podnosił się z parkietu, a ostatecznie na jednej nodze zszedł z niego w asyście kolegów. Kamil Pedryc za swoje przewinienie otrzymał czerwoną kartkę.
Kolejne minuty były wyjątkowo wyrównane. Obie drużyny równo okładały się w obronie, ale też wymieniały się kolejnymi bramkami. Praktycznie cały czas któraś z nich grała też w osłabieniu. Na pięć minut przed końcem połowy tablica zegarowa wskazywała remis 10:10. Końcówkę pierwszej połowy lepiej wykorzystali jednak lubinianie, którzy po serii trzech trafień z rzędu wyszli na prowadzenie 14:12. Właśnie takim wynikiem zakończyła się ta część meczu.
Impuls do odrabiania strat dał Lukas Morkovsky, który mocnymi wejściami na szósty metr dał zabrzanom wyrównanie po czterech minutach drugiej połowy. Zabrzanie pierwsze prowadzenie od ponad pół godziny uzyskali dopiero w 40. minucie. Po chwili udało się je powiększyć do trzech bramek. Wielki w tym wkład wyraźnie poprawionej obrony w drugiej połowie, która sprawiała sporo trudności przyjezdnym. Wtedy jednak w szeregi zabrzan wkradła się dezorganizacja, którą skrzętnie wykorzystali Miedziowi. Rafał Krupa zwieńczył serię trzech trafień Zagłębia, która dała kolejny już remis, tym razem 23:23. Do końca meczu zostało jeszcze 11 minut. Wynik wciąż utrzymywał się wokół remisu, a obaj bramkarze wchodzili na szczyty swoich możliwości. Do końca meczu były jeszcze tylko trzy minuty. Czyżby znów gotować się trzeba było na rzuty karne? Owszem! Zagłębianie stracili okazję do zdobycia prowadzenia na 10 sekund przed końcem, rzucając tuż obok bramki. Zabrzanom zabrakło dosłownie dwóch setnych sekundy, by samemu wygrać w regulaminowym czasie gry, wszak sędziowie zatrzymali czas dosłownie sześć setnych przed końcową syreną. I choć z rzutu wolnego trafił Dima Artemenko, to jednak już w trakcie sygnału wieńczącego mecz.
O podziale punktów decydować więc miały rzuty karne. Zaczęli goście. Świetnie jednak spisał się Piotrek Wyszomirski odbijający próbę Krysiaka. Trafienie zanotował Morkovsky. W kolejnej serii bramkę zdobył Krupa, a odpowiedział świetnym technicznym rzutem Mauer. 1:2. W trzeciej serii Ligarzewskiego w bramce pokonał Moryń, ale doskonałym zachowaniem popisał się Taras Minotskyi, który świetnie “usadził” Marcina Schodowskiego i silnie rzucił nad jego głową, choć ten próbował zdekoncentrować strzelca jeszcze przed oddaniem rzutu. Taras skomentował to przeciągłym spojrzeniem już po zaliczeniu trafienia. Wreszcie w ostatniej serii świetną interwencją znów popisał się Wyszomirski odbijający próbę Hlushaka. Wynik serii rzutów karnych ustalił Kuba Szyszko, który pewnie pokonał golkipera gości.