Mecz rozpoczął się od dwóch szybkich trafień Gwardii Opole. Trójkolorowi nie potrafili znaleźć drogi do bramki strzeżonej przez Adama Malchera. Szanse znalazły się dopiero, gdy karę dwóch minut za faul na Łukaszu Gogoli otrzymał Mateusz Jankowski. Zabrzanie zdołali zremisować. Było to jednak trudniejsze, bo wykluczenie otrzymał także Michał Adamuszek i oba zespoły przez kilkadziesiąt sekund występowały w zredukowanym składzie. Zabrzanie mieli wyraźny problem ze zbudowaniem groźnej sytuacji w ataku. Piłką grali długo i cierpliwie, ale… zdawało się, że z niewielkim zagrożeniem dla bramki. Nieco lepiej wyglądała dyspozycja zabrzan w ataku. Widać było, że sporo pracy było za Dmytro Ilchenką, który o wiele aktywniej niż we wcześniejszych meczach pracował na środku obrony. Gwardziści za to wykorzystywali luki w bokach obrony zabrzan i w czternastej minucie prowadzili już 6:4. Wreszcie nastąpił zryw. Wpierw trafił Gogola, później Kaczor i na niespełna kwadrans przed końcem pierwszej połowy znów był remis. To był jednak fragment gry zabrzan. Gdy goście trafili raz, gospodarze odpowiedzieli dwa razy. Pierwsze prowadzenie w tym meczu dla zabrzan stało się ich łupem w 18. minucie. I to było tylko paliwo, które zabrzanie skrzętnie wykorzystali. Dublet Molskiego, imponujące okienko Dudkowskiego, fantastyczny Skrzyniarz w bramce i było już 11:8! Gwardii w odzyskaniu kontaktu ewidentnie przeszkadzały kolejne kary. Po 22. minutach mieli ich już cztery na swoim koncie! Wtedy jednak zabrzan dopadły doskonale im znane demony: proste błędy i utrata koncentracji. Rywale jednak wciąż nie potrafili wykorzystać nadarzającej się okazji, bo Górnicy w bramce mieli niezawodnego Skrzyniarza. Jego skuteczność wynosiła aż 43%! Jednak mimo jego wysiłków czterobramkowa przewaga zaczęła się topić, by pierwsze trzydzieści minut meczu zakończyło się wynikiem 14:12 dla zabrzan.
Drugą połowę rozpoczęli lepiej przyjezdni. Na jedyną bramkę Górnika w pierwszych minutach, karny wykorzystany przez Damiana Przytułę, odpowiedzieli trzy razy z rzędu, zdobywając remis 15:15. Druga bramka dla zabrzan padła dopiero w 39. minucie, kiedy Mateusza Lellka przelobował Dawid Molski. Ton grze jednak wciąż nadawał zespół Gwardii, który wypracował dwubramkowe prowadzenie. Już w 42. minucie przewagi gości dość miał trener Marcin Lijewski, który natychmiast poprosił o chwilę rozmowy ze swoimi zawodnikami. Wniósł drobne poprawki w składzie i głównym celem zabrzan było budowanie długich, ale skutecznie wykończonych akcji. Wreszcie jednak gospodarze nawiązali walkę, głównie po korektach w defensywie. Na kwadrans przed końcem meczu oba zespoły wymieniały się cios za cios. Sędziowie nie szczędzili kar dwuminutowych obu zespołom, co komplikowało rozwinięcie pełnych skrzydeł. Drugi bieg wrzucił Mateusz Jankowski, który zanotował dwa trafienia z rzędu z pozycji i znów to Gwardia prowadziła. Na kłopoty młodzi! Wpierw z trudnej sytuacji trafił Kaczor, a po chwili na listę strzelców rzutem z trzeciego piętra popisał się Przytuła. Prowadzenie Górnikom przywrócił Łukasz Gogola. Zostało sześć minut do końca spotkania, a zabrzanie prowadzili ledwie jedną bramką. Gwardziści jednak zabrakło tlenu. W fantastycznej końcówce na jedno trafienie Gwardii zabrzanie odpowiedzieli aż cztery razy. I to dało im zwycięstwo 29:25.