Mecz lepiej rozpoczęli zabrzanie, którzy choć nie wykorzystali dwóch rzutów karnych, to zdołali wyjść na prowadzenie 2:0. Gospodarze jednak prędko nadgonili straty. Zabrzanie próbowali urwać się z bardzo wyrównanej walki, ale na przeszkodzie stała twarda obrona gospdoarzy. Remedium zdawała się gra skrzydłami i ta przyniosła oczekiwany skutek, choć na rezultaty musieliśmy czekać do samego końca pierwszej połowy. Bowiem to właśnie na trzy minuty przed gwizdkiem dwukrotnie trafił Jakub Szyszko, a bramkę dołożył Lukas Morkovsky, co dało wynik 14:11. Opole odpowiedziało jeszcze trafieniem Romana Czyczykały, ale to oni musieli nadrobić dwie bramki w drugiej połowie.
Zabrzanie wyszli bardzo zmotywowani na drugą połowę. Choć wynik otworzył Antoni Łangowski, to zabrzanie odpowiedzieli prędko dwiema bramkami Rennosuke Tokudy i powiększyli przewagę. Gospodarze naciskali, zale to zabrzanie powiększali przewagę. Świetnie spisywali się zabrzańscy golkiperzy. Obaj skończyli mecz z ponad 30-procentowymi statystykami obron, a Kacper Ligarzewski miał nawet 39% udanych interwencji! Na 10 minut przed końcem Górnicy mieli już 5 bramek więcej i wydawało się, że nic ich nie zatrzyma. Okazało się jednak, że twarda gra w defensywie zabrzan przynosiła... kolejne wykluczenia.
Emocji nie zabrakło w samej końcówce. Zabrzanie przez minutę grali w podwójnym osłabieniu, co było wodą na młyn dla gospodarzy. Gwardziści dwukrotnie przechwycili piłkę, kryjąc jeden na jednego, a z tych przechwytów przyszły dwie bramki, które zmniejszyły straty opolan do dwóch bramek. Ostatecznie jednak ze zwycięstwa cieszyli się zabrzanie, którzy wygrali 30:28.
MVP spotkania został Adam Malcher.