Pierwsze minuty meczu skomentować można było słowami: one man show. Do czwartej minuty padły trzy bramki, wszystkie dla Górnika i każde autorstwa Damiana Przytuły. Co więcej, zaliczył jeszcze dwa kolejne trafienia, zaliczając serię aż pięciu bramek z rzędu! Rywale jednak po początkowym szoku zaczęli odrabiać straty i zmniejszyli je do dwóch trafień (5:3). A trafień mogłoby być i więcej, gdyby nie fantastycznie spisujący się Kacper Ligarzewski, który - zdawało się - jest w każdym sektorze bramki… naraz. Górnik powiększył przewagę nawet do pięciu trafień (11:6),. Goście próbowali atakować z każdej możliwej pozycji, ale głównie dawali okazje do szybkich ataków zabrzan. Nic więc dziwnego, że pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 18:10, z czego aż osiem trafień dla Górnika padło łupem Damiana Przytuły.
Przerwę lepiej przepracowali goście, którzy natychmiast odpracowali aż trzy bramki straty. Po stronie gospodarzy przez pierwsze 10 minut zdobywał… nie kto inny: Damian Przytuła, który już w 36. minucie wyrównał swój rekord życiowy w liczbie bramek w jednym spotkaniu. Szalony pościg legionowian miał szansę powodzenia, bo zabrzanie na 13 minut przed końcem przez minutę grali w podwójnym osłabieniu. Na wysokości zadania stanął jednak Kacper Ligarzewski, który dwukrotnie odbił próby rywali! Tymczasem gdy to KPR grał w podwójnym osłabieniu, Górnicy bezwzględnie powiększyli przewagę do dziewięciu bramek, prowadząc aż 28:19. Debiutancką bramką w barwach Górnika w rozgrywkach ligowych przywitał się też Piotrek Krępa, i to w pierwszej akcji, w której pojawił się na boisku! Widać było też jego spory wkład w ataku, gdy sprowadzał na siebie dwóch obrońców, robiąc sporo miejsca Rennosuke Tokudzie. A mimo tego, szybko do swojego konta dopisał trzy trafienia! Górnicy po świetnej końcówce wygrali ostatecznie 33:22.
MVP spotkania został Damian Przytuła, autor łącznie 11 bramek.