Gdańszczanie rozpoczęli fantastycznie: w czwartek minucie prowadzili 3:0. Zabrzanie do bramki trafili po raz pierwszy dopiero w 7. minucie, a autorem przełamania impasu był Rennosuke Tokuda. Wreszcie udało się odrobić straty, a nawet zdobyć minimalne prowadzenie. Mateusz Jachlewski jednak zdołał zdobyć bramkę na remis do przerwy 15:15.
Po przerwie znów lepiej zaprezentowali się gospodarze. Zabrzanie długo szukali sposobu na dobrą grę. Pierwsze prowadzenie w tej połowie wypracował dopiero Damian Przytuła. I to po kwadransie. Gdańszczanie zdołali jednak nie tylko odrobić straty, ale nawet wyjść na prowadzenie 26:23 po rzucie bramkarza przez całe boisko. Co gorsza, zabrzanie zaczęli seriami zdobywać wykluczenia. Sebastian Kaczor ujrzał nawet czerwoną kartkę z gradacji kar! Na kłopoty - Szycha! Jakub Szyszko zaczął trafiać raz za razem, łapiąc kontakt z gospodarzami. Jeszcze na ostatniej prostej Wybrzeżanie mieli okazję do przypieczętowania zwycięstwa, zdobywając dwubramkowe prowadzenie po stracie zabrzan. Jakub Powarzyński jednak zgubił piłkę i na 20 sekund przed końcem Trójkolorowi wywalczyli rzut karny. Z siódmego metra trafił Dmytro Artemenko, dając remis 29:29. O podziale punktów miały zadecydować rzuty karne. Po trzech seriach prowadzili gospodarze 2:1. Górnicy jednak zdołali przechylić szalę zwycięstwa i zdobyć dwa punkty w tym spotkaniu.