Mecz rozpoczął się od miłej uroczystości, w trakcie której prezes Śląskiego Związku Piłki Ręcznej, Marcin Zubek, złożył na ręce prezesa Bogdana Kmiecika podziękowania za emocje, które Górnik dostarczył udziałem w Lidze Europejskiej. Zaraz po krótkiej uroczystości rozbrzmiał pierwszy gwizdek.
Fantastycznie w mecz wszedł Damian Chmurski, który odbił cztery z kolei próby zabrzan. Dłużny jednak nie pozostawał także Kacper Ligarzewski, ale to jednak goście odnajdywali drogę do zabrzańskiej bramki i powiększali prowadzenie. Wyrównanie przyniósł jednak Dmytro Artemenkjo, jak zwykle popisując się technicznymi rzutami “za ucho” bramkarza. Po drugiej stronie nie do zatrzymania był jednak Kamil Mosiołek, który zdawało się znalazł patent na swojego byłego kolegę z drużyny, “Ligarza”. Kolejne minuty były pełne wyjątkowo dynamicznej gry pełnej bramek, ale i interwencji bramkarzy z najwyższej półki. Wynik wciąż oscylował wokół remisu, acz to gospodarze musieli gonić wynik. Trójkolorowi jednak chyba wreszcie odnaleźli dobry rytm w obronie, bo zaczęli regularnie blokować próby zwinnych rywali, a dzięki temu korzystać z kontr. Po jednej z nich, którą wykończył Dmytro Artemenko, tablice zegarowa wskazywała wynik 12:11 na nieco ponad 11 minut przed końcem pierwszej połowy. Rywale zdołali jednak odrobić straty, choć chwilę później musieli przez prawie dwie minuty grać w podwójnym osłabieniu po wykluczeniach dla Wawrzyniaka i Krajewskiego. Starali się długo budować akcje i kraść czas, a nawet sprytnie odesłali na dwuminutowy odpoczynek Adama Wąsowskiego. Trójkolorowi nie wykorzystali tej okazji i ich gra w przewadze zakończyła się bezbramkowym remisem… Wreszcie odpowiedzialność za przebieg meczu wzięli Rennosuke Tokuda i Patryk Mauer, którzy w ścisłej współpracy świetnie wykorzystywali okazje i dali prowadzenie 17:14. Odpowiedzią trenera Matyjasika była gra siedmioma zawodnikami w ataku. Piotrkowianom udało się nieco odrobić strat, a a pierwsza połowa zakończyła się ostatecznie wynikiem 18:16 dla zabrzan.
Po wznowieniu Trójkolorowi próbowali kontynuować swoją strzelecką passę, ale to goście lepiej odrobili zadanie domowe i zaczęli odrabiać straty. Już po 10 minutach doszli zabrzan na jedno trafienie, przegrywając ledwie 19:20. Co gorsza, duet sędziowski Chrzan-Janas nie oszczędzał zawodnikom kar, mierząc ich na dziesiątki. Piotrkowianie zaczęli rozporządzać meczem, pewnie przechwytując piłki. Utrzymanie drobnego prowadzenia Górnicy zawdzięczali tylko i wyłącznie Piotrkowi Wyszomirskiemu, który odbił dwie kontry z rzędu rywali. W ataku pocił się wciąż Tokuda i Bachko, którzy musieli przejąć odpowiedzialność za ofensywę. Tym bardziej, że Górnikowi ewidentnie brakowało żądła z lewej strony rozegrania - Damian Przytuła doznał lekkiego urazu jeszcze w trakcie ostatnich treningów i nie mógł wystąpić w tym meczu, a Taras Minotskyi wyraźnie nie był w optymalnej formie w tym spotkaniu. Jego słabszą dyspozycję próbował uzupełnić Paweł Krawczyk. Nadzieję na pozytywne zakończenie Górnikom dało kolejne podwójne osłabienie dla Piotrkowianina na trzy minuty przed końcem. Zabrzanie znów jednak mieli problemy z wykorzystaniem tej okazji, za to dołożyli jeszcze więcej emocji kibicom. Ale wciąż minimalnie prowadzili! Na siedem sekund przed końcem byliśmy świadkami interwencji serii! Jan Stolarski przedarł się przez obronę zabrzan i bardzo mocno rzucił w światło bramki. Znów jednak fantastycznie zainterweniował Wyszomirski, dając zabrzanom zwycięstwo!
MVP spotkania został Damian Chmurski, który bronił na poziomie 42%! Co ciekawe, jeszcze lepszą statystykę miał Piotr Wyszomirski, który odbił dokładnie połowę prób rywali.