Mecz zaczął się jednak z delikatnym wskazaniem na gospodarzy, którzy po dwóch minutach prowadzili 2:1. Później jednak zabrzanie zaliczyli serię czterech trafień z rzędu - dwóch karnych wykorzystanych przez Kubę Szyszko i dwóch rzutów Dmytro Artemenki. Co więcej puławianie już w ósmej minucie stracili Ivana Burzaka wyeliminowanego czerwoną kartką. Zabrzanie spokojnie budowali przewagę, a w bramce prawdziwe cuda czynił Piotr Wyszomirski, skutecznie odbijający kolejne próby puławian.Gospodarzom wyraźnie brakowało agresji w obronie. Zabrzańscy rozgrywający dzięki temu mieli naprawdę dużo miejsca i mogli zaskakiwać lokalnych golkiperów. Jedynie Gruzin Zurab Tsintsadze dawał radę odbijać próby gości. Zabrzanie wyszli nawet na siedmiobramkowe prowadzenie, a serię aż czterech bramek z rzędu zaliczył Taras Minotskyi, który po nieco słabszym występnie przeciwko Piotrkowianinowi znów złapał właściwy rytm. Ostatecznie po pierwszej połowie było .... dla Górnika.
W drugiej połowie szansę w bramce dostał Kacper Ligarzewski, na lewym rozegraniu pojawił się Damian Przytuła, a na prawym - w miejsce Tokudy zawitał Nikola Ivanović. Obaj zawodnicy z pola prędko przywitali się ładnymi trafieniami. Chwilę później jednak inicjatywę przejęli głównie zabrzańscy Ukraińcy. Na liście strzelców to wpisywał się znów Minotskyi, to jeden z dwóch Dim - Ilchenko lub Artemenko. Gospodarze szarpali, próbowali atakować głównie z pierwszej linii. Sporo sił na parkiecie zużył Kelian Janikowski, dużo pracy wniósł też z drugiej liniii Vladislav Ostroushko. Trójkolorowi w pełni jednak już kontrolowali mecz, mieli spokojne prowadzenie 8-9 bramek i ze spokojem wypatrywali końcowej syreny. I choć w końcówce zerwali się jeszcze gospodarze, to ten manewr był jednak zdecydowanie za późno. Ostatecznie 40. bramkę zdobył Dmytro Ilchenko.
MVP spotkania został Piotr Wyszomirski, który w kolejnym starciu zagrał z imponującą skutecznością - tym razem 45%!