Mecz rozpoczął się dość pechowo dla zabrzan, którzy po trzech minutach przegrywali już 2:0. W ataku Górnicy regularnie tracili piłki, ale na wysokości zdania stał Piotr Wyszomirski, który skutecznie odbił dwie kontry rywali. Dopiero w szóstej minucie pierwszą bramkę dla zabrzan zdobył Taras Minotskyi. Niemcy grali bardzo twardo i aktywnie w obronie. Nie bali się wychodzić wysoko, nawet na 10 metr, skutecznie izolując rozgrywających z Zabrza. Wtedy jednak jakby wreszcie rozgrzała się zabrzańska maszyna, która odrobiła straty i po dwóch kontrach wykończonych przez Minotskiego wyszła na prowadzenie 8:7! Po chwili Lukas Morkovsky zdołał nawet powiększyć to prowadzenie!
Ależ mecz przyspieszył! Nie minęła minuta, a zobaczyliśmy trzy błyskawiczne bramki. Zabrzanie utrzymywali dwubramkowe prowadzenie i starali się kontrolować wynik. W obronie rozwiązaniem miało być przede wszystkim wyższe wyjście, by zepchnąć rywali bliżej środkowej linii. W ataku grał każdy. Raz rzucał obrotowy, innym razem kołowy, wreszcie świetnie spisywali się rozgrywający. Swoje dołożył też Wyszomirski w bramce, który dosłownie wcielił się w murarza i raptem w kilka minut wybudował nie tylko solidną ścianę, ale zdołał otoczyć go fosą! Górnicy do przerwy wygrywali aż 19:14!
Druga połowa rozpoczęłą się od petardy Tarasa MInotskiego. Zabrzanie wciąż trzymali dystans pięciu bramek, ale widać było poprawę w grze Niemców. Dość skutecznie odcięli zwałaszcza pierwszą linię zabrzan. Dzięki temu minimalnie zmniejszyli straty, ale to wciąż Górnik starał się kontrolować wynik. Fantastyczne zawody kontynuował Lukas Morkovsky, który nie tylko tradycyjnie asystyował, ale raz za razem rzucał tak, że ręce same składały się do oklasków. Hektolitry potu wylewali na parkiet obrońcy zabrzan, którzy świetnie izolowali mocno napierających rozgrywających z Hannoveru. Ci nie bali się wchodzić na szósty metr, rozrzucając lokalnych defensorów. Na kwadrans przed końcem zakradła się jednak jakaś wątpliwość w szeregi Górnika. Stracili dwie bramki z rzędu, a goście zbliżyli się na trzy trafienia. Trener Tomasz Strząbała dał jeszcze okazję na odkucie się, ale przy kolejnej okazji poprosił o czas. Zwłaszcza, że siłą Hannoveru zdawała się być uniwersalność. TSV atakował praktycznie z każdej pozycji, a wymienność zawodników była wręcz oszałamiająca. Niestety w ataku zabrzanie znów tracili piłkę. co hannoverczycy skrzętnie wykorzystali i na 11 minut przed końcem spotkania tracili już tylko jedną bramkę, 27:26. Chwilę później goście stanęli nawet przed okazją na zdobycie remisu. Na wysokości zadania stanął jednak Piotr Wyszomirski, który odbił próbę Buchnera. Ostatecznie jednak na cztery minuty przed końcem Gerbl wykorzystał rzut karny i przyniósł tym samym remis 29:29. Mecz rozpoczynał się od nowa, choć trwać miał już tylko kilka minut. Punktować zaczęli jednak tylko goście, którzy dorzucili jeszcze trzy bramki. Zabrzanie nie dali rady już nawiązać walki w końcówce. - Hannover gra takie spotkania co tydzień. Widać było to doświadczenie, które przyniosło im zwycięstwo. My musimy się dopiero tego nauczyć - komentował po meczu trener Tomasz Strząbała.