Górnicy otwarli wynik spotkania trafieniem Lukasa Morkovskiego. Kolejne minuty jednak należały do gospodarzy, którzy szybko wyszli na prowadzenie 5:2. Zabrzanie jednak zdołali zewrzeć szyki i w 10. minucie po trafieniu Tarasa Minotskiego było 7:7. Wtedy jednak zaczął się festiwal nieskuteczności w ataku, który rywale wykorzystywali bezbłędnie i konsekwentnie zaczęli budować przewagę. Nie pomagała też słabsza postawa Piotra Wyszomirskiego w bramce i spore - choć zaskakujące - dziury w obronie. Trójkolorowi jakby odzwyczaili się od aktywnej roli obrotowego u rywali, dając mu sporo miejsca do gry. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy Francuzi prowadzili już 17:10 i... zaczęli pudłować! W odpowiedzi jednak zabrzanie zdobyli tylko jedną bramkę, rękami Dmytro Artemenki.
Po zmianie stron w bramce zabrzan pojawił się Kacper Ligarzewski. Młody bramkarz prędko przywitał się z licznymi francuskimi kibicami serią obron. Zabrzanie jednak nie potrafili trafić do bramki gości, wszak strzegł jej fantastycznie dysponowany w tym starciu Victor Hallgrimsson, który bronił momentami ze skutecznością bliską 50%, a mecz zakończył wynikiem 43% obron. W tym obu karnych podyktowanych dla zabrzan. Gościom udawało się podreperować wynik do straty pięciu trafień, ale to była granica, która okazała się być nieprzekraczalna. Co gorsza, nie pomagali sędziowie - łotewski duet Sniurevicius-Grigalionis. Wielokrotnie gwizdali wątpliwe przewinienia, a w przypadkach ewidentnych fauli byli nad wyraz łagodni, zwłaszcza dla gospodarzy. Trudno jednak było z tym dyskutować, a bardziej trzeba było pracować nad poszukaniem trafień. Gospodarze jednak dalej bombardowali bramkę raz za razem, a zabrzan prześladował strzelecki pech. Co gorsza najskuteczniejszy ostatnimi czasy skrzydłowy zabrzan - Jakub Szyszko - otrzymał czerwoną kartkę za faul na jednym z rywali. Wynik ustalił Pineau, który zdobył trafienie na 31:23.
W drugim meczu grupy po bardzo wyrównanym starciu Rhein-Neckar Loewen pokonało TSV Hannover Burgdorf 27:26.