Zabrzanie rozpoczęli od dwóch pomyłek. Wpierw nie udało im się wykończyć dość zaskakującej - głównie dla gospodarzy - kontry, a chwilę później zmarnowali rzut z pozycji. Goście tymczasem zdołali wyjść na dwubramkowe prowadzenie. Straty jednak prędko odpracował Dima Artemenko, który nie tylko dwoił się w ataku, ale i troił w obronie. Dość powiedzieć, że to on był autorem czterech pierwszych trafień dla Górnika. A czwarte rzucił zza pleców!
Mimo jego starań, wynik wciąż oscylował wokół remisu, choć to kwidzynianie musieli gonić zabrzan. Wtedy jednak w szeregi zabrzan wkradła się dziwna niepewność, którą MMTS bezwzględnie wykorzystał i znów zaczął budować prowadzenie dwoma trafieniami. Co gorsza, Trójkolorowi nie potrafili się przebić przez postawną defensywę MMTSu, która grała bardzo twardo, zniechęcając zabrzan do wejścia na 6-7 metr. Goście tym samym zdołali odskoczyć na cztery trafienia, 8:12 Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wygraną gości 10:15.
W drugiej połowie zabrzanie ostro wzięli się za odrabianie strat. Świetnie zaczął Piotrek Rutkowski, który zaliczył dwa ważne trafienia. Kolejna dwa dołożyli Kaczor i Krawczyk, a goście zdołali odpowiedzieć tylko trafieniem Potocznego. Dlatego już w 35. minucie tablica wskazywała wynik 14:16. Ledwie trzy minuty później był już remis 17:17!
Zabrzanie zdołali nawet wypracować dwubramkowe prowadzenie, ale niestety na kwadrans przed końcem sędziowie podyktowali dwa wykluczenia dla zabrzan - dla Adama Wąsowskiego i Miljana Ivanovica. Przez 105 sekund zabrzanie musieli grać w pięciu. Co więcej, Jakub Szyszko miał okazję do rzutu karnego, którego nie tylko nie wykorzystał, ale za trafienie Piotra Wyszomirskiego w głowę zakończyło się dla niego wykluczeniem do końca meczu! A chwilę wcześniej na boisku się zakotłowało do tego stopnia, żę nawet ochrona byłą gotowa rozdzielać zwaśnionych zawodników.
Emocje ostatnich minut idealnie podkreślały szalony przebieg tego meczu, w którym obserwowaliśmy nie tylko heroiczną walkę, ale przede wszystkim kontaktową grę i fantastyczne bramki. Zabrzanie zdołali wypracować bezpieczną, czterobramkową przewagę, a goście choć naciskali ile tylko sił, to jednak nie byli w stanie dogonić zabrza. Mecz zakończył się wygraną zabrzan 28:24, a MVP meczu został Dmytro Artemenko - autor ośmiu trafień.