Przedstawiciele lokalnych mediów pierwszy raz od lipcowych sparingów mogli podejrzeć formę zabrzan. Wszak później Trójkolorowi grali tylko na wyjazdach: w Głogowie, Mielcu i czeskim Brnie. To tym ważniejsze, że skład zabrzan dość mocno się przebudował. Przypomnijmy, że barwy klubowe zmienili Piotr Rutkowski (przeszedł do Zagłębia Lubin), Krzysztof Łyżwa (Arged Rebud KPR Ostrovia), Paweł Kazimier (Grupa Azoty Unia Tarnów), Miljan Ivanović, Ljubomir Ivanytsia (Kospel Gwardia Koszalin) i dotychczasowy szkoleniowiec Patrik Liljestrand. Szatnię uzupełnili za to rozgrywający Taras Minotski (z Grupy Azoty Unii Tarnów), Kacper Ligarzewski (Piotrkowianin), Lukas Morkovsky (HC Zubri), Jakub Szyszko (MMTS Kwidzyn), Jakub Bogacz (MKS Zagłębie Lubin) oraz Jakub Pinda (Vive Kielce). Z zespołem trenował też utalentowany junior SPRu Górnik Zabrze - Daniel Wisiński. Rolę trenera objął Tomasz Strząbała, a asystuje mu Arkadiusz Miszka.
Zabrzan czeka nie tylko trudna i długa walka w ramach ORLEN Superligi, która znów wróciła do formuły play-offów (teraz jednak do dwóch zwycięstw), ale także udział w Lidze Europejskiej i to od razu w fazie grupowej. Nic więc dziwnego, że sporo pytań padło właśnie o tę grę w Europie: - Może w naszej grupie nie pojawił się nikt ze ścisłej czołówki Europy, ale na pewno trzeba do naszych rywali podchodzić z respektem, bo to my jesteśmy beniaminkiem w tym rozdaniu - mówił trener Tomasz Strząbała. Wtórował mu prezes Górnika, Bogdan Kmiecik: - To my jesteśmy nowi w tych rozgrywkach, nie wychodzimy w roli faworyta i idziemy się tam uczyć. Ale chcemy też pokazać się z jak najlepszej strony i wygrać, kiedy tylko będzie to możliwe. Przede wszystkim musimy pokazać walkę, chęć godnego reprezentowania naszych barw - mówił.