Zabrzanie grali bez reprezentantów, którzy dostali dłuższe wolne po rozgrywkach mistrzostw Europy. Obchodzący dziś urodziny trener Tomasz Strząbała nie mógł też skorzystać z oferty Tarasa Minotskiego i Dmytro Artemenko leczących drobne urazy. Rozpoczęli jednak bardzo szybko i wyszli na prowadzenie 4:2. Goście jednak prędko dogonili zabrzan i już po ośmiu minutach na tablicy zegarowej był remis, 5:5. Remedium była gra pierwszej linii. Prędko na listę strzelców wpisał się Sebastian Kaczor, a po chwili Dmytro Ilchenko. Ich trafienia wyprowadziły zabrzan na prowadzenie 7:5. Przewagę udało się nie tylko utrzymać, ale nawet nieco powiększyć. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 17:11.
W drugiej połowie wynik otworzył Sebastian Kaczor, ale później licznik w zasadzie się zatrzymał. Trójkolorowi w osiem minut zdobyli jedynie dwie bramki, goście o jedną więcej, zmniejszając straty. Mimo czasu na żądanie trenera Strząbały próżno było szukać poprawy. Czesi tymczasem zwietrzyli krew, zmniejszając straty do trzech trafień na kwadrans przed końcem spotkania. Doskonałe zawody odgrywał zwłaszcza golkiper gości, Vit Pysko, który jakby szóstym zmysłem odbijał odczytywał kolejne próby zabrzan. Impuls dała jednak górnicza obrona, która znów zacieśniła szyki i dawała okazje do kontr. Doskonale spisywał się Jakub Pinda, który raz za razem znajdował drogę do bramki gości. Rywale jednak nie ustępowali i wciąż starali się trzymać teoretycznie odrabialną stratę trzech trafień. W końcu na minutę przed końcem dopadli zabrzan na 25:27. Co gorsza, Paweł Krawczyk w ostatniej akcji obił poprzeczkę czeskiej bramki, a goście odpowiedzieli jeszcze trafieniem Davida Kukulovskiego. Na pokuszenie się o remis zabrakło jednak czasu i to zabrzanie zameldowali się w sobotnim finale.
W pierwszym meczu tego dnia rozegranym pomiędzy Grupą Azoty Unią Tarnów a Corotop Gwardią Opole mieliśmy wyjątkowo wiele emocji. Tarnowianie
w pierwszej połowie wyszli nawet na czterobramkowe prowadzenie, ale ostatecznie zryw opolan w końcówce tej części gry dał remis 14:14. W drugiej połowie starcie było wyjątkowo wyrównane i na 26 sekund przed końcem wydawało się, że z awansu do finału cieszyć się będą opolanie. Dosłownie w ostatniej chwili trafił jednak Korneliusz Małek i o dalszym biegu rozgrywek decydowały rzuty karne. W nich lepsi okazali się opolanie.
Harmonogram drugiego dnia turnieju - 20:01:
Mecz o trzecie miejsce, godz. 16:
Grupa Azoty Unia Tarnów - SKKP Handball Brno
Finał, godz. 18:
Gwardia Opole - Górnik Zabrze